Spotkanie miało miejsce w ramach "Lata z Razem". Na olsztyńskiej starówce zgromadziło się ok. 150 osób, wśród których przeważała młodsza grupa wiekowa. Uczestnikom rozdawano naklejki, ulotki oraz pocztówki promujące partię i cykl spotkań.
Wydarzenie rozpoczął lokalny działacz Razem i kandydat na prezydenta Olsztyna w wyborach samorządowych z 2024 roku, Bartosz Grucela. Wspomniał – jak mówi, wspaniałą – kampanię prezydencką, jednocześnie dziękując za zaangażowanie i głosy mieszkańców regionu. Następnie podjął tematykę edukacji i szkolnictwa.
- W ciągu ostatnich dwóch dekad liczba uczniów szkół podstawowych wysyłanych do prywatnych szkół wzrosła z okolic 0% do mniej-więcej 10% - mówił Grucela. - W dużych polskich miastach nawet co 5 czy 7 dziecko chodzi do takiej szkoły. Później ma to odbicie na egzaminach ósmoklasistów, ponieważ te dzieci, które chodzą do prywatnych szkół mają zdecydowanie lepsze wyniki.
I dodał: - To są konsekwencje tych wszystkich reform PO-PiS-u, które prowadzą do powolnej zapaści polskiej szkoły i jej prywatyzacji. Szkoły są niedofinansowane.
Jak twierdził Grucela, zgłaszali się do niego rodzice dzieci, którym w szkole brakowało np. podstawowego sprzętu w ramach wychowania fizycznego. Podkreślił także, że pensje nauczycieli nie są wystarczające.
- Ci, których stać, wyprowadzają dzieci z publicznych szkół – stwierdził działacz Razem. - My się na to nie zgadzamy. Nie może być tak, że polska nauka jest niedofinansowana.
Zdaniem Bartosza Gruceli, mniejsze inwestycje w naukę, badania i rozwój, sprawią, że obywatelami będzie można łatwiej manipulować. Skrytykował także wysokość "wyprawki szkolnej" oraz brak usystematyzowania e-dzienników bez reklam i opłat: - To pokazuje dziadostwo naszego kraju – spuentował.
Następnie wystąpiła współprzewodnicząca partii Razem, Aleksandra Owca: - Usługi publiczne to nie są jakieś fanaberie. To nie jest coś, co przysługuje jednym, a innym nie. To jest podstawa, żeby każde dziecko mogło iść do szkoły i godnie się w niej uczyć – przemawiała polityczka. - Żeby każdy mógł wsiąść np. w autobus i dojechać do większego sklepu, lekarza czy szkoły.
I kontynuowała: - To jest podstawa, żebyśmy nie musieli bać się o swoje życie i zdrowie. Zamykane są publiczne szpitale. Ta absolutna podstawa jest demontowana. Nie dlatego, że jesteśmy za biedni. Platforma i Donald Tusk się chwalą, że jesteśmy super bogatym państwem, ale oni mają plan, żeby pogłębić te nierówności.
Aleksandra Owca poruszyła także kwestię zamykania porodówek. Przypomnijmy, że od 2017 do 2023 roku w kraju zamknięto 22 oddziały porodowe, a w 2024 roku – 6 porodówek, w tym w naszym regionie, w Nowym Mieście Lubawskim.
- Zgodnie z planami, które miała ówczesna ministra zdrowia, Izabela Leszczyna, w woj. warmińsko-mazurskim miały zostać 4 porodówki. To jest skandal – podkreślała Owca. - My wtedy powiedzieliśmy: stop. Pokazaliśmy na mapie, że jak zamkną porodówkę w Węgorzewie, to do następnej będzie 80 km. Wtedy oni teoretycznie się z tego wycofali.
I kontynuowała: - W praktyce ten dalekosiężny plan – nie boję się tego powiedzieć – pełzającej prywatyzacji zdrowia jest dalej realizowany.
Aleksandra Owca skrytykowała wprowadzanie prywatnego kapitału do publicznych porodówek. Polityczka jako przykład podała ostatnią porodówkę na podkarpaciu – w Lesku – którą planowano zamknąć. W obronie oddziału ginekologiczno-położniczego odbyły się protesty pod budynkiem Ministerstwa Zdrowia w lipcu b.r. Oddział – jak do tej pory - działa, ale jego przyszłość jest niepewna.
- Ten darwinizm społeczny, który jak niektórzy nam próbują powiedzieć, jest normalny, że silniejsi sobie poradzą – że jak wcześniej się wstaje i głośniej się "miauczy", to na pewno wszystko będzie dobrze. To przestaje działać – przemawiała Owca. - Nam wszystkim się to należy, bo umówiliśmy się na to w konstytucji.
Wspomniała także o kontrowersyjnej wypowiedzi europosła Koalicji Obywatelskiej, Michała Szczerby, który w odpowiedzi na doniesienia o wstrzymaniu działalności oddziału onkologicznego w Koninie, powiedział: "(...) z pewnością są bardzo dobre obiekty wokół Konina, które natychmiast tych pacjentów są w stanie przyjąć". Zasugerował tym samym, aby pacjenci onkologiczni poszukali natychmiast innej placówki. Jego wypowiedź spotkała się z lawiną krytyki, również ze strony dziennikarki, Agnieszki Gozdyry (rozmowa odbyła się na antenie Polsat News w programie "Debata Gozdyry") . Szczerba dzień później przeprosił za swoje słowa, nazywając tę wypowiedź "niewłaściwą". Zaangażował się także w sprawę placówki.
- Powiedzenie pacjentom, którzy są chorzy na raka, że mają szukać innego szpitala, ponieważ placówka przestanie przyjmować pacjentów, bo im się "nie zgadzają tabelki" – to jest absolutna pogarda dla życia i zdrowia ludzkiego – krytykowała polityczka.
Podkreśliła także, że braki w budżecie państwa na ochronę zdrowia systematycznie się powiększają. Jak twierdzi Owca, jeśli rząd nie zacznie przeznaczać na to więcej środków, z roku na rok coraz mniej ludzi będzie w stanie otrzymać pomoc w postaci leczenia.
- Ci, którzy są bogaci, będą mieli raj – ale ten kraj będzie jednocześnie piekłem dla pracującej większości – mówiła współprzewodnicząca Razem.
I spuentowała: - To, co tak naprawdę zmienia zdania polityków – to jest opór ludzi, którzy wierzą w to, że zasługujemy na lepsze państwo, które nie zostawia innych za burtą.
Zachęcała, aby dołączać do organizacji społecznych i partii politycznych.
Adrian Zandberg apelował, aby walczyć o "nie dziadowskie" państwo, na które zasługują obywatele. Jak mówił, walka o to nie kończy się w dniu wyborów prezydenckich.
- Zmieniające się rządy Platformy i PiS-u ciągle wmawiają nam, że możemy mieć porządne państwo za dziadowskie pieniądze - mówił Zandberg.
Podniósł także kwestię protestów pracowników olsztyńskiego magistratu, w których – jak mówi polityk – wiele razy uczestniczył: - Ratusz tutaj słynie z tego, że oszczędza kosztem pracowników, że nie płaci im porządnie, że pensje ludzi, którzy pracują dla państwa, są tu naprawdę marne – mówił. - Ta historia powtarza się na skalę ogólnopolską.
I podkreślił: - W kolejnym projekcie budżetu państwa rząd zapisał 0% realnej podwyżki dla pracowników budżetówki. To nie jest tylko złe i niesłuszne. To jest też głupie, bo kończy się to tak, że mamy w sierpniu 20 tys. wakatów w szkołach. Jakość edukacji w polskich szkołach spada. W tysiącach urzędów są wakaty. Kompetentni ludzie odchodzą z pracy, bo nie są w stanie wyżyć za to, co im państwo polskie oferuje.
***
Więcej: Protest urzędników przed olsztyńskim ratuszem. "Nie ma dialogu" [ZDJĘCIA]
***
Adrian Zandberg nazwał to "samobójczą polityką zaciskania pasa". Jego zdaniem, należy to zmienić, ponieważ od tego zależy jakość państwa: - Jesteśmy 20. gospodarką świata i najwyższy czas, żeby jakość życia i nasze ambicje zaczęły temu dorównywać. Najwyższy czas, żebyśmy pożegnali i Tuska, i Kaczyńskiego, i ruszyli do przodu! - przemawiał współprzewodniczący Razem.
- Chcę powiedzieć, właśnie tu – w Olsztynie, że my się nie zgadzamy na brak realnych podwyżek dla pracowników budżetówki. Koło Razem będzie walczyło w parlamencie o zmianę w budżecie państwa – o podwyżki dla nauczycieli i urzędników. Będziemy zgłaszać takie poprawki i o to walczyć.
Jak powiedział polityk, to co zaproponował rząd, jest "antypracownicze, antyspołeczne i antyrozwojowe". Stwierdził także, że Polska musi zacząć zachowywać się jak kraj, który wykorzystuje swój potencjał. Jak mówi, aktualnie jest on marnowany. Skrytykował oszczędzanie na nauce, co prowadzi do mniejszego rozwoju państwa oraz mniejszych możliwości kształcenia dla osób, które nie urodziły się w zamożnych rodzinach. Apelował o większe środki na ten cel.
- Odjeżdża nam świat. Marnujemy szanse rozwojowe. Nie inwestujemy, bo w głowach polityków, którzy nami rządzą – żyjemy w latach 90. - kiedy nie ma na nic pieniędzy, trzeba zaciskać pasa, a inwestycje są dla innych – krytykował PO-PiS Zandberg. - Te czasy się skończyły i najwyższy czas, żeby skończyły się też czas polityków z tamtej epoki.
I spuentował: - Ta zmiana to jesteście wy. Te najbliższe 2 lata dla Razem to jest walka o to, żebyśmy zdobyli setki tysięcy głosów i żeby większość w parlamencie zależała od nas.
Podobnie jak Aleksandra Owca, zachęcił do wstępowania do partii oraz działalności społecznej.
Uczestnicy spotkania mieli okazję zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie z kandydatem na prezydenta w minionych wyborach, a także zamienić kilka słów. Podczas oczekiwania w kolejce ludzie śpiewali "Głosuję na Adriana".
Przypominamy poprzednią wizytę Adriana Zandberga w Olsztynie: Ostatni dzień kampanii prezydenckiej. Adrian Zandberg w Olsztynie: "Wyborcy nie są frajerami!" [ZDJĘCIA]
Komentarze (6)
Dodaj swój komentarz