- Studentów bili w twarz i krocze. Razili paralizatorem. Pryskali w twarz gazem. Zakładali na głowę plastikowe worki - opowiada mec. Lech Obara, do którego odważył się zgłosić pierwszy poszkodowany - młody student.
Mecenas Lech Obara
21 czerwca 2023 roku, po wielu latach, w sprawie olsztyńskich policjantów wreszcie zapadły wyroki skazujące (pierwsza instancja). Cytując komunikat PAP:
W sprawie jest 17 oskarżonych, którym łącznie przedstawiono 72 zarzuty dotyczące m.in. stosowania tortur przez funkcjonariuszy policji i przekroczenia przez nich uprawnień bądź niedopełnienia obowiązków. Sąd Rejonowy w Ostródzie skazał 15 policjantów, w tym 6 na kary bezwzględnego więzienia. Wymierzył im kary od 6 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności do 8 miesięcy więzienia. Na kary z warunkowym zawieszeniem sąd skazał 8 funkcjonariuszy. Sąd wymierzył im kary od 2 lat i 6 miesięcy z warunkowym zawieszeniem na 3 lata do 10 miesięcy z warunkowym zawieszeniem na 3 lata. Sąd zdecydował także o środkach karnych w postaci grzywien (…)
Wobec jednego z policjantów umorzono postępowanie, a jednego funkcjonariuszy sąd uniewinnił. Uzasadnienie wyroku wobec funkcjonariuszy sąd ogłasza za zamkniętymi drzwiami. Cały proces był także tajny.
Do Sądu Okręgowego w Elblągu trafiło aż 13 apelacji.
W środę (1 października 2025 roku) zapadł prawomocny wyrok.
Sąd apelacyjny nie uchylił, a jedynie częściowo zmienił wyrok sądu pierwszej instancji. Co ważne, w większości oskarżeni zostali uznani za winnych popełnienia przestępstw, zaś jedna osoba została uniewinniona.
Co jednak działo się między 2015 a 2025 rokiem? Jak w ogóle doszło do skazania?
- Nieskromnie powiem, że to zasługa w szczególności naszej kancelarii. To my rozpoczęliśmy tę batalię, bo to do nas zgłosili się pierwsi studenci torturowani na komisariacie przez „stróżów prawa”. Potem zgłaszali się kolejni i kolejni. Owi „stróże prawa” tortury zadawane więźniom nazywali „małym Guantanamo” - wyjaśnia mec. Lech Obara z olsztyńskiej kancelarii prawnej, wówczas oskarżyciel posiłkowy i ówczesny pełnomocnik 4 wyjątkowo poszkodowanych ofiar olsztyńskich policjantów.
Pomni złych doświadczeń w podobnych sprawach, prawnicy kancelarii najpierw zawiadomili Biuro Spraw Wewnętrznych Policji, by zabezpieczyć dowody. Potem zorganizowali konferencję prasową, na której poprosili dziennikarzy o nagłośnienie tematu. Na konferencji torturowani relacjonowali swoje przeżycia. Pokrzywdzonymi byli studenci, którzy wzajemnie zaopatrywali się w marihuanę. Co jest również naganne. Nie dilerzy mafii.
- Młody chłopak opowiadał o torturowaniu go tak dosadnie i szczegółowo, że zarówno mnie i dziennikarzom ciarki przechodziły po plecach - dodaje prawnik. - Słyszało się o takim traktowaniu zatrzymanych przez UB-owców w latach 50 minionego wieku, ale nie współcześnie! To było łamanie Konwencji ONZ z 10 grudnia 1984 w sprawie zakazu stosowania tortur (…) Niestety, w naszym kodeksie karnym jest mowa o przemocy, natomiast nie ma słowa o czymś straszniejszym. O torturach.
Mec. Obara podkreśla, że "zależało nam, żeby sprawa nie uległa umorzeniu, jak to się nierzadko zdarza w przypadku tego typu spraw karnych".
Przez te lata w naszym regionie doszło bowiem do co najmniej kilku zaskakująco niskich wyroków, orzeczonych wobec policjantów, których ofiary poniosły śmierć. Jedna ofiara została śmiertelnie postrzelona w plecy, a inna – rozjechana policyjnym samochodem. Wyroki? W zawieszeniu. Mimo rażącego naruszenia ustawy o policji oraz praw „i ludzkich a i boskich”.
- Jest to przełomowy wyrok w skali kraju. Może świadczyć o tym, że wymiar sprawiedliwości chce się oczyścić. I że, wbrew temu co się mówi, system działa – podsumowuje r.pr. Łukasz Jałoza, karnista z kancelarii prawnej mec. Lecha Obary.
- Mimo tego, że na ławie oskarżonych siedzieli policjanci, dosięgła ich sprawiedliwość - dodaje natomiast mec. Obara.
Komentarze (5)
Dodaj swój komentarz