Dziś jest: 27.09.2025
Imieniny: Justyny, Mirabeli
Data dodania: 2025-09-27 15:59

Łukasz Czarnecki-Pacyński

Pasja, wspólnota i prasłowiańskie ognie. Narodziny "Sceny pod Jemiołami" [ZDJĘCIA]

Pasja, wspólnota i prasłowiańskie ognie. Narodziny
"Druhny" Teatru Ruchu LUSTRO
Fot. Łukasz Czarnecki-Pacyński / Olsztyn.com.pl

Wieś Jemiołowo pod Olsztynkiem zyskała nową wizytówkę kulturalną. To właśnie tu powstała Scena pod Jemiołami – prywatna inicjatywa Piotra Tyszewicza, który od lat marzył o miejscu łączącym sztukę, naturę i wspólnotę.

reklama

Jestem z Olsztyna i nigdy nie przepadałem za miastem. Zawsze ciągnęło mnie na wieś, żeby żyć w zgodzie z naturą i ludźmi - opowiada Piotr.

I dodaje: -  Przeznaczeniem tego miejsca jest integracja nie tylko lokalnej społeczności ale w ogóle wszystkich ludzi dla których sztuka i natura stanowią wyższe wartości. To ma być ucieczka od przytłaczającej nas rzeczywistości. Miejsce w którym czas zwalnia a myśli znikają z naszych głów.

Wzorem jest dla niego przykład wioski Majdy, w której kiedyś mieszkał i w której funkcjonowało takie miejsce, gdzie ludzie mogli się ze sobą po prostu spotkać i porozmawiać. Jednoczyło to mocno lokalną społeczność, która podejmowała potem wiele wspólnych inicjatyw, jak noc Kupały, otwarcie i zakończenie sezonu wakacyjnego itd. 

Piotr wita gości w swoim królestwie

Budowanie od podstaw

Prace nad prywatnym ośrodkiem kultury w plenerze ruszyły w Jemiołowie w maju. Piotr i jego bliscy codziennie spędzali długie godziny na organizowaniu tej przestrzeni – nie mając doświadczenia budowlanego i korzystając głównie z darowanych materiałów. Ogromne głazy przywiózł zaprzyjaźniony rolnik, podest powstał z rozebranych palet, a elementy wystawowe z resztek ogrodzenia.

- Największą oszczędnością było to, że robiliśmy wszystko sami. Gdybyśmy mieli za to płacić, nie byłoby nas na to stać – stwierdził Piotr.

Pierwszy ogień

Inauguracja Sceny pod Jemiołami odbyła się w połowie września. Na scenie wystąpił olsztyński Teatr Ruchu Lustro ze spektaklem Druhny w choreografii Izy Kościeszy (Ili Kois), która po raz pierwszy eksperymentowała tutaj z wykorzystaniem w tańcu żywego ognia. Tancerki w bieli nawiązywały do prasłowiańskich rytuałów równonocy, a płomienie budowały aurę mistycznego obrzędu.

Inspirowałam się dawnymi wierzeniami, ale wszystkie figury taneczne to absolutnie moja wyobraźnia – opowiadała artystka. Muzykę do spektaklu stworzył kompozytor Jarek Kordaczuk, reagując na ruch tancerek w czasie rzeczywistym. – To nie jest coś, co sobie leci w tle. Muzyka jest sklejona z dramaturgią – podkreślał. Publiczność nie kryła zachwytu. – Zawsze chciałam mieć do czynienia z takimi rytuałami z ogniem – zauważyła pani Monika z Olsztyna.

"Druhny" Teatru Ruchu Lustro

Na mini wernisażu obok sceny można było kontemplować 18 grafik autorstwa Ili Kois, przedstawiających między innymi postacie dawnych bogiń . – Przywracam je światu, bo w starożytności kobieta była czczona. Dopiero później została zepchnięta na margines życia społecznego – opowiadała artystka.

Scena wspólnoty

Całe przedsięwzięcie powstało wyłącznie z prywatnych środków i Piotr nie ukrywa, że bez wsparcia sąsiadów nie byłoby w ogóle możliwe. – 90 procent materiałów dostaliśmy w prezencie. A kiedy inny sąsiad, widząc nas przy pracy, przywiózł zgrzewkę wody – naprawdę zakręciła mi się łezka w oku – wspomina.

Mieszkańcy Jemiołowa przyjęli inicjatywę z entuzjazmem. – Cieszymy się, że nie musimy jeździć do Olsztyna, żeby oglądać spektakle teatralne. To piękne, że mamy je tutaj – opowiadali mi państwo Alina i Szymon z Jemiołowa.

Symbolika i przyszłość

Nazwa piotrowego przedsięwzięcia ma swoje znaczenie. – Jemioła symbolizuje pomyślność, miłość i nieśmiertelność. A głazy, z których zbudowana jest scena, mają setki milionów lat. To naturalne połączenie trwałości i życia – opowiada twórca Sceny pod Jemiołami.

Plany są ambitne. Zadaszenie sceny, ogrodzenie terenu, koncerty, kino plenerowe. A najbliższe marzenie? – Chcielibyśmy zaprosić gości na wieczór w klimacie meksykańskiego święta zmarłych – stawia sobie za cel gospodarz. O sobie mówi krótko: – Jestem po prostu marzycielem i optymistą. Kocham naturę, fotografię, teatr i kino. Chciałbym, żeby Scena pod Jemiołami stała się częścią tej pasji.

Ila Kois i jej dzieło

Koniec spektaklu, po prawej Jarek Kordaczuk

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz