Data dodania: 2004-11-26 00:00                                                                                    
                         
                     
                                            
                            
                        
                                        Głos Olsztyna
                                        
                    Z pochodzenia jestem Ukrainką. Mam rodzinę w okolicach Kijowa i niepokoi mnie to, co się tam dzieje. Potrzebny jest nam teraz głos Polski - mówiła Anna Gerczak, studentka bioinżynierii, kiedy przypinaliśmy jej pomarańczową wstążeczkę.
                                                                
                                                                
                        Wstążki w kolorze kampanii wyborczej Wiktora Juszczenki rozdawaliśmy wczoraj na Kortowie, przy al. Piłsudskiego, na Starówce i w Leclercu. 
•  Tuż po godz. 11 byliśmy w budynku rektoratu w Kortowie. Sądziliśmy, że rozdanie kilkudziesięciu wstążek zajmie dużo czasu. Ale studenci sami po nie podchodzili. Niektórzy brali je nawet dla swoich bliskich.
Michał, student politologii i filozofii: - Popieram Juszczenkę, bo popieram wolność i demokrację. 
Katarzyna Zarecka, studentka IV roku Technologii Żywienia Człowieka: - Piętnaście lat temu my też walczyliśmy o demokrację. Gdybyśmy nie mieli poparcia wśród zachodnich sąsiadów, to trudno mi sobie wyobrazić, jaki byłby dziś nasz kraj. Nie możemy zamykać oczu na to, co dzieje się na Ukrainie. 
•  Pod Dukatem. Tu było trudniej, bo wielu starszych ludzi nie chciało brać wstążek. - Co mi głupotami pan głowę zawracasz - burknął pan w średnim wieku. 
Wielu przechodniów zatrzymywało się jednak, cierpliwie oczekując na przypięcie wstążki. Niektórzy pokazywali własne, zrobione w domu.
•  Na Starówce. Wstążki najchętniej przyjmowali młodzi ludzie. - Tam ludzie walczą o wolność, dobrze, że choć symbolicznie możemy ich wesprzeć - mówili. Starsi często się krępowali. - Wspieram ich duchowo i tyle wystarczy - odparł starszy mężczyzna. Niektórzy reagowali oburzeniem. - Nie chcę żadnej kokardki, to nie moja sprawa - obruszyła się jedna z pań.
                                            
                                                        
                        
                                                                                    
                                                                
                                        
                                                            
                    
                                        
                                     
                                                    
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz