Dziś jest: 24.08.2025
Imieniny: Bartosza, Haliny
Data dodania: 2025-08-24 19:15

Aleksandra Sawczuk

Ten artykuł został utworzony dzięki waszemu zgłoszeniu!„Bałam się iść do pracy”. Co się dzieje za drzwiami olsztyneckiej Biedronki? W tle zarzuty o mobbing i dyskryminację

„Bałam się iść do pracy”. Co się dzieje za drzwiami olsztyneckiej Biedronki? W tle zarzuty o mobbing i dyskryminację
Do redakcji portalu Olsztyn.com.pl zgłosiło się kilkoro byłych i obecnych pracowników jednego z popularnej sieci sklepów Biedronka, informując, iż w firmie na przestrzeni ostatnich lat doszło do szeregu naruszeń
Fot. Artur Szczepański / Olsztyn.com.pl; archiwum prywatne

Do redakcji portalu Olsztyn.com.pl zgłosiło się kilkoro byłych, jak i obecnych pracowników jednego ze sklepów Biedronka. Dyskont mieści się przy ul. Mrongowiusza w Olsztynku. Poinformowano nas, iż w firmie, która stanowi lub niedawno stanowiła ich miejsce zatrudniania, na przestrzeni ostatnich lat doszło do szeregu naruszeń, związanych ze stosowaniem mobbingu oraz dyskryminowaniu podwładnych przez dwie kierowniczki: sklepu oraz „rejonu”. Jak na zarzuty zareagował dyskont? Gdzie leży prawda?

reklama
Ten artykuł został utworzony dzięki waszemu zgłoszeniu!

Przyjaciółmi kierowniczki określani są stali pracownicy, czyli ci zatrudnieni na umowę o pracę. 

Na rozmowę z naszą redakcją zdecydowała się też Daria, obecna pracowniczka sklepu. Kobieta uważa, że atmosfera w pracy zaczęła ulegać pogorszeniu, kiedy doszło do zmiany na stanowisku kierowniczki „rejonu”. Wcześniejsza szefowa miała wzbudzać respekt kierowniczki olsztyneckiej Biedronki. 

- Bardziej się jej bała, wtedy nawet z nami pracowała – podkreśla Daria. 

Obecne kierowniczki pozostawać mają w bliskiej relacji. Co ciekawe, w mediach społecznościowych pań znaleźć można wspólne, prywatne kadry. Pracownicy relacjonują, m.in. że przełożone, zamiast przeprowadzać narady w biurze, zamykają się w pomieszczeniu socjalnym, przez co zatrudnieni nie mogą wejść do środka, żeby np. napić się wody bądź spędzić przerwę. 

- To jest nienormalne, żeby dziewczyny jadły śniadanie na podłodze w szatni – podkreśla Damian.

„Wydaje mi się, że tak nas zastraszały”

Warto dodać, że zatrudnione w Biedronce kobiety, to często samotne matki. Kierowniczki miały niejako „wytykać im” częste korzystanie ze zwolnień, spowodowane chorobami dzieci. 

- Kiedyś przyszły obie i powiedziały nam, że jeśli nie chcemy pracować, to one zmienią całą załogę. Wydaje mi się, że tak nas zastraszały – relacjonuje Daria. 

Tzw. „przyjaciółki” kierowniczki mogą jednak do woli korzystać z urlopów i zwolnień. Jedna z „faworytek” po powrocie z półrocznego zwolnienia otrzymać miała półroczną premię, z kolei naszym rozmówczyniom dodatek nie został przyznany. 

Daria przebywa obecnie na zwolnieniu lekarskim, ponieważ miała wypadek w pracy. Jak opowiada, w ostatnim czasie szefowa postanowiła ją „sprawdzić”. 

- Zostałam wezwana do ZUS-u. Wiem od koleżanek, że weryfikacja nastąpiła na polecenie kierowniczki sklepu. Mówiła im, że już mnie zgłosiła, że jak mnie zobaczą gdzieś na mieście, to mają mi robić zdjęcia. Ja mam zwolnienie, ale nieleżące. Mogę wyjść z domu. Zwolnienie w ZUSie zostało potwierdzone. Jak zadzwoniłam do kierowniczki z informacją, że uznano mi zwolnienie, to była bardzo zdziwiona – wyjaśnia. 

Jak twierdzą byli i obecni pracownicy, kierowniczki mają posiadać ich na prywatnych telefonach, dokumentujące, że wychodzili z domów podczas przebywania na zwolnieniach. 

Praca ponad siły i problemy z urlopem 

Daria też zwraca uwagę, że kierowniczka sklepu odzywa się do zatrudnionych bez szacunku. Co gorsza, takie sytuacje mają zdarzać się także przy klientach. 

- Najlepiej jakbyśmy wykonywali trzy prace naraz. To nie nasza wina, że ktoś nie przychodzi do pracy. Kiedyś wyszła na sklep i krzyknęła „Daria, co ty robisz?!”. Miałam wtedy łzy w oczach. Ile by się nie zrobiło, ciągle było dla nich za mało. Kierowniczka przed rozpoczęciem pracy często ogląda nagrania z kamer i sprawdza, kto zajmował się jakimi obowiązkami, kiedy jej nie było w pracy – opowiada kobieta. 

Kasia z kolei opowiada nam o tym, że kiedy wróciła z kilkudniowego zwolnienia, kierowniczki wezwały ją do biura, prosząc o wyjaśnienie nieobecności. 

- Powiedziałam, że jestem samotnie wychowującą matką i nie miałam  innego wyjścia, miałam chore dziecko. Wtedy „rejonowa” rzuciła, że kiedy jej dziecko się rozchoruje, odwozi je do dziadków. Ja mam rodziców w Warszawie, oboje pracują – tłumaczy. 

Kierowniczka miała też zaznaczyć, że jeśli Kasia raz jeszcze skorzysta ze zwolnienia, nie zostanie jej przedłużona umowa. 

- Siedząc tam czułam się okropnie. Zatrudniając nas liczyła się z tym, że mamy dzieci. Mówiła, że możemy się dogadać  – mówi o kierowniczce sklepu Kasia i dodaje -  Miał być też elastyczny grafik. Ja tylko raz poprosiłam o zmianę i się nie zgodziła. Chciałam też pójść na szkolenie z wózków widłowych. Do tej pory mi tego nie umożliwiła. 

Z kolei problemy z uzyskaniem urlopu pojawiają się głównie podczas ferii zimowych czy wakacji. Nasi rozmówcy podkreślają, że w sytuacji kiedy brakuje osób do pracy, kierownictwo może posiłkować się wsparciem pracowników zewnętrznych. 

Reakcje klientów

Kasia opowiada też, że w pracy zdarzały się sytuacje, kiedy klienci, będący świadkami, kiedy to pracownicy byli publicznie poniżani, przychodzili do nich, radząc, by jak najszybciej zmienili pracę.  

Kobieta przywołała również historię, kiedy to podczas tzw. zakupu kontrolnego, ominęła koszyk, w którym znajdowały się produkty opiewające na kwotę 99 zł. Kierowniczka wpisała jej za to naganę.

- Zadzwoniłam do kadr. Tam pani powiedziała mi, że za przepuszczenie koszyka powyżej 500 zł można nałożyć karę nagany – wskazuje. 

Rodzinna tragedia i utrata pracy. „Leki biorę do tej pory”

Porozmawiała z nami też Julia, była pracowniczka Biedronki i mama siedmiorga dzieci. Kobieta zarzuca kierowniczce sklepu, że ta nie wykazała się ani odrobiną współczucia, kiedy jej ówczesna podwładna znalazła się w trudnej sytuacji życiowej. 

- Ojciec moich dzieci zmarł. Zachorowałam. Ja mam siedmioro dzieci. Któregoś dnia z numeru prywatnego kierowniczki dostałam SMS-a, że nie zostanie mi przedłużona umowa. Zapytałam, również przez wiadomość, z jakiego powodu. Do tej pory nie mam odpowiedzi. Ja wtedy miałam anemię, leki biorę do tej pory – opowiada. 

Julia wspomina też, że kiedy pracując jeszcze w sklepie, zadzwoniła do kierowniczki z informacją, że spóźni się 15 min, ta czekała na nią przed wejściem i poinformowała, że wpisuje jej za to całodniowe wolne, w ramach opieki nad dzieckiem. 

Źle traktowani mają być również zastępcy. Jeden z nich miał skontaktować się z nami, aby opowiedzieć swoją historię, jednak finalnie nie zdecydował się na rozmowę.
Niezapewnianie środków czystości 

Problem stanowić ma także kwestia niezapewniania pracownikom odpowiednich środków czystości. 

- Kij od mopa ma 30 cm. Kierowniczka niczego nie zamawia – wskazują. 

Nasi rozmówcy twierdzą również, że wielokrotnie doświadczali pracy ponad siły. Normalnością są poobijane od wózków nogi i pot cieknący po plecach. W czasie największego ruchu, kierowniczka, zamiast wspierać załogę, chodzić ma między sklepowymi alejkami, punktując przy tym, jakie braki widzi na półkach. 

Gdzie leży prawda?

Na skrzynkę mailową portalu Olsztyn.com.pl wpłynęły wiadomości pozostające w podobnym tonie do przytoczonych historii. Z kolei zdarzały się także zapewnienia od obecnych pracowników czy klientów, że nigdy nie doświadczali ani nie byli świadkami mobbingu ze strony kierowniczek. Co ciekawe, jako osobę odpowiedzialną za naruszenia i stosującą mobbing kilkukrotnie wskazano byłego już pracownika Damiana. 

Mężczyzna zapewnia, że nie boi się konfrontacji z byłymi przełożonymi i chce, aby prawda ujrzała światło dzienne. Wraz z kilkoma innymi osobami na początku września złożą pozew zbiorowy przeciwko Biedronce (dokumenty przekazane mają dostać także do PIP). Warto wspomnieć, że sieć popularnych sklepów należy do portugalskiej spółki Jeronimo Martins. 

Obecnie w olsztyneckim sklepie nie są prowadzone czynności kontrolne przez inspektorów. 

Reakcja biura prasowego Biedronki 

Redakcja portalu Olsztyn.com.pl wystosowała pismo do biura prasowego sieci Biedronka. Zapytaliśmy, czy jednostka otrzymała w ostatnim czasie zgłoszenia, dotyczące opisanych w artykule naruszeń, a także, czy za zatrudnianie oraz zwalnianie pracowników odpowiedzialny jest wyłącznie danego sklepu. 

W odpowiedzi poinformowano, iż „co do zasady decyzja o zatrudnianiu lub niekontynuowaniu współpracy z danym pracownikiem należy do kierownika sklepu, jako bezpośredniego przełożonego, który może liczyć na wsparcie kierownika operacji i sprzedaży oraz HR business partnera regionu”. Dowiedzieliśmy się również, że w Biedronce w Olsztynku nie stwierdzono żadnych nieprawidłowości w danym zakresie. 

Galeria

Komentarze (6)

Dodaj swój komentarz

  • Obserwator 2025-08-22 18:25:29 178.42.*.*
    Kłamstwa , redakcja na najniższym poziomie 🙈 napisać takie bzdury.
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 0 3
  • Była pracownica 2025-08-22 12:45:45 46.205.*.*
    Mi nie została przedłużona umowa gdy byłam w ciąży.
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 3 0
  • @ 2025-08-21 23:01:17 2a00:f41:861:*
    Normalne jest tam znecanie a nawet wyzywanie pracownika.
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 0 0
  • 🐞 2025-08-21 16:31:59 2a00:f41:81e:*
    To nie prawda że nie wpływały żadne skargi , bo wpływały i to kilkanaście.Zawsze wszystko jest zamiatane pod dywan , nikt nas nie słucha pracowników o czym mówimy i z czym się zmagamy , kierownicy i kierownicy wyższego szczebla są niedoruszenia.
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 7 0