- Nie ukrywam, że do Olsztyna przychodziłem po to, aby grać. Ten sezon wbrew pozorom dał mi bardzo dużo, a wszystko dlatego, że udało mi się wygrać rywalizację o "szóstkę" z Dawidem Gunią. Dzięki temu grałem praktycznie we wszyskich spotkaniach. Wojciech Sobala środkowy AZS-u Olsztyn podsumowuje z pobloku.pl rok spędzony na Warmii i Mazurach.
Tomasz Grabowski: Po podpisaniu umowy z AZS-em mówiłeś w jednym z wywiadów, że gra w tej drużynie daje Ci wiele możliwości rozwoju. Po tym roku spędzonym na Warmii i Mazurach czujesz, że zyskałeś sportowo?
Wojciech Sobala: Z pewnością zyskałem, przede wszystkim dlatego, że cały sezon grałem w wyjściowej szóstce. Wyniki nie były najlepsze, ale możliwość ogrania się to dla mnie duży plus. W innych zespołach nie miałem takich możliwości jak właśnie tutaj. Poprawiłem też niektóre elementy chociażby zagrywkę.
Dodajmy do tego fakt, że wygrałeś rywalizację na pozycji środkowego z dotychczasowym - szóstkowym zawodnikiem Dawidem Gunią...
Cieszę się z tego, że zdobyłem uznanie w oczach trenera. Nie ukrywam, że przychodziłem tutaj właśnie z myślą o tym, aby grać. Wiedziałem, ze Dawid jest dobrym zawodnikiem, pokazywał to nie tylko w ubiegłych latach, ale i w tym roku, kiedy dawał dobre zmiany i dla mnie i dla Piotrka Haina. Tym bardziej cieszy mnie fakt, że udało mi się zwyciężyć w tej "rywalizacji".
Patrząc w statystyki, to zarówno Ty jak i Piotrek Hain nie zdobyliście wielu punktów w porównaniu do innych środkowych ligi, mimo, że przyjęcie AZS-u było stosunkowo dobre. Jak układała Ci się współpraca z Hernanem, który raczej preferował grę skrzydłami...
Co ja mogę w tym wypadku powiedzieć? Trener, a właściwie Hiszpan wymyślił sobie, a może lepiej zabrzmi - ułożył w głowie, że będzie grał skrzydłami i konsekwentnie się tego trzymał. Mimo to czasem potrafił zaskoczyć samego siebie i nas i grał środkiem i wtedy w moim odczuciu przynosiło to pożądane efekty. Kierował grą tak, a nie inaczej i my - środkowi musieliśmy się do tego dopasować.
Miniony sezon rozpoczęliście udanie, od 3-0 z Częstochową na własnej hali, jednak z upływem czasu wyglądało to coraz gorzej. Mam takie odczucie, że czasem brakowało wam wiary we własne umiejętności, stąd te porażki...
Czy zabrakło nam wiary? Ja mam na ten temat nieco inne zdanie. Straciliśmy przed sezonem głównego przyjmującego Meto Ananieva na którym to właśnie miało się wszystko opierać. Wojtek Ferens miał być jego uzupełnieniem i odciążeniem w niektórych sytuacjach. Okazało się nagle, że to jednak Wojtek będzie musiał wziąć grę na swoje barki, a pomagający mu Łukasz Szarek grał pierwszy sezon na przyjęciu i chociaż starał się jak mógł, to nie czuł się pewnie na tej pozycji, co chyba wszyscy zauważyliśmy. Nie zgadzam się też ze stwierdzeniem, że przegraliśmy wiele meczów w głowie. My chcieliśmy zagrać czasem inaczej, ale brakowało w niektórych akcjach chociażby tego przyjęcia od którego wszystko w siatkówce się zaczyna.
A mecz z Effectorem? Wracam do niego przy każdej okazji, ale dla mnie jest przykładem tego, iż przegraliście go właśnie w głowie...
Nie, ja się nie z tym nie zgadzam. Po prostu dopadła nas bezsilność w tym meczu, a takie momenty się w sezonie zdarzają. Oni te spotkanie wygrali w obronie. Podbili tyle piłek, że podejrzewam w żadnym innym swoim meczu nawet w połowie tylu nie "wyciągnęli". To trochę nas deprymowało, obniżało skuteczność i szukaliśmy innych rozwiązań, które również nie przynosiły zamierzanych efektów. Dopuśćmy do siebie to, że nie tylko my mieliśmy gorszy mecz, ale przede wszystkim Effector zagrał tego dnia rewelacyjnie.
Po serii kiepskich występów, przyszedł do Olsztyna Piotrek Gruszka i rzeczywiście Wasza gra uległa znacznej poprawie. Ile w tym zasługi wspomnianego zawodnika?
Przede wszystkim Piotr pojechał do Gdańska i udowodnił nam na samym starcie, ze możemy zacząć wygrywać mecze. Ja uważam te spotkanie za najlepsze w całym sezonie. Piotr miał określone zadanie i je wypełnił. Pojawił się w miejsce Szarka i to co miał przyjąć to przyjął bardzo pewnie. Łukasz nie zawsze jak już wspomniałem sobie z tym radził, Wojtek czy Michał próbowali mu często pomóc, przez co sami utrudniali sobie swoje zadania. To była właśnie kluczowa dla nas zmiana. Oczywiście, Gruszka pomógł nam również mentalnie, wprowadził spokój i często nawet na boisku podpowiadał tak, aby nam było łatwiej zachować się w niektórych sytuacjach.
Zapytam jeszcze wprost o te mecze z Częstochową. Nie zabrakło Wam przypadkiem motywacji do gry po straconej szansie na grę w play-offach?
Zabrakło czy nie zabrakło... Ja uważam, że to Częstochowa zagrała dobrze. Wygraliśmy z nimi dwa mecze w sezonie zasadniczym, jednak oni po prostu dobrze się przygotowali taktycznie do tych pojedynków z nami. Ustawiali blok, często w "ciemno" do tych, którzy przez cały sezon dostawali od Hernana najwięcej piłek i w tym upatrywał bym przegraną.
Zastanawia mnie też inny fakt. W Olszynie często organizowane są wszelkiego rodzaju akcje: majówka, spotkania w szkołach, spotkania z kibicami, sesje zdjęciowe - to wszystko nie wybija Was z rytmu?
Jak byłem w Jastrzębiu to również tak to wyglądało. W Częstochowie często zapraszano nas do różnych szkół czy akcji charytatywnych. Graliśmy mecze pokazowe, także nie można mówić, żeby to miało na nas jakiś wpływ. To raczej wypełnienie tej chwili wolnego czasu.
Kończąc naszą rozmowę. Jak się zapatrujesz na przyszły sezon. Trenera Panasa już nie ma, a był dla Ciebie ważną częścią tej drużyny...
Teraz ciężko o tym mówić. Drużyna dopiero się uformuje i tak naprawdę kiedy będę mógł sobie odpowiedzieć na pytania: z kim? jak?, odpowiem też na pytanie gdzie... W Olsztynie czuje się dobrze, to jest bardzo fajne miejsce, jeśli padnie ciekawa, konkretna propozycja to z pewnością wezmę ją pod uwagę.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz