Dzisiaj (9 grudnia) przed Warmińsko-Mazurskim Urzędem Wojewódzkim w Olsztynie konferencję prasową zwołali lokalni przedstawiciele Konfederacji. Tematem spotkania były problemy z finansowaniem służby zdrowia.
- Na naszych oczach bankrutuje system ochrony zdrowia w Polsce – stwierdził Piotr Cezary Lisiecki, przedstawiciel Konfederacji w regionie oraz lider warmińsko-mazurskich struktur Ruchu Narodowego.
Wśród przyczyn trudnej sytuacji finansowej Lisiecki wskazał na udostępnienie systemu obywatelom Ukrainy. - Nie tylko tym płacącym składki, ale wszystkim. To potężny wpływ na budżet NFZ – przekonywał polityk.
Przypomnijmy, że na mocy specustawy z 2022 roku obywatele Ukrainy, którzy szukali schronienia w naszym kraju przed wojną i ich pobyt uznano za legalny, nabyli uprawnienia do opieki medycznej ze środków publicznych. Zestaw darmowych świadczeń ograniczyła nowelizacja specustawy, która weszła w życie od 1 października 2025. Ministerstwo Zdrowia oszacowało, że zmiana ma przynieść do marca 2026 oszczędności na poziomie 30 mln zł.
Na finanse służby zdrowia według warmińsko-mazurskiego lidera Ruchu Narodowego mają mieć też wpływ decyzje podjęte przez rząd Prawa i Sprawiedliwości w czasach pandemii COVID-19.
- Ci pacjenci, którzy nie byli diagnozowani w czasie lockdownu, z powodu ograniczeń w dostępie do służby zdrowia, dzisiaj wracają do szpitali i przychodni z chorobami, których mogliby uniknąć, gdyby na czas byli leczeni – powiedział Lisiecki i dodał, że politycy Konfederacji jako jedyni protestowali przeciwko zamykaniu szpitali w okresie pandemicznym.

Zgodnie z zaproponowaną przez rząd Donalda Tuska i przyjętą już przez Sejm ustawą budżetową na 2026 rok, w kolejnych miesiącach będziemy mieli do czynienia z kolejnym wzrostem nakładów na ochronę zdrowia. Łącznie wydatki osiągną poziom 247,8 mld zł, co stanowi 6,81% PKB z roku 2024.
W budżecie na przyszły rok zaplanowano m.in. wyższe o 100 mln zł środki na program leczenia niepłodności (in-vitro) czy finansowanie telefonu zaufania (wzrost z 10 mln zł do 30 mln zł). Rosnące nakłady nie poprawiają jednak kondycji Narodowego Funduszu Zdrowia. Według analiz w tym roku w budżecie NFZ brakuje około 14 mld zł, a w przyszłym roku luka może sięgnąć nawet 23 mld.
- Od 20 lat rządów POPiS-u na krwotok Narodowego Funduszu Zdrowia nakładany jest plasterek. Z roku na rok przeznaczamy coraz więcej miliardów złotych, tylko po to, żeby wrzucić je do dziurawego worka – skomentował sytuację Paweł Kłodowski z lokalnych struktur Nowej Nadziei i jako rozwiązanie wskazał „zlikwidowanie monopolu NFZ”.
- Aktualnie mamy jeden fundusz, który nie zabiega o pacjentów. Jeśli funduszy byłoby wiele i sami decydowalibyśmy, gdzie ulokujemy nasze środki, cały system diametralnie by się zmienił – przekonywał i dodał, że celem Konfederacji jest „przekazanie służby zdrowia w prywatne ręce”.
Jak wynika z badania Związku Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce oraz Instytutu Rozwoju Gospodarczego Szkoły Głównej Handlowej, aż 64,1 proc. Polaków skorzystało w 2024 r. z prywatnej opieki medycznej. Jednocześnie z badań opinii publicznej wynika, że za prywatyzacją służby zdrowia opowiada się co trzeci z nas, a przeciwko jest blisko 50 procent społeczeństwa. Polacy obawiają się m.in., że nie będzie ich stać na prywatną opiekę.
- Jestem na tyle stary, że pamiętam takie same obawy przed prywatyzacją handlu mięsem. W 1990 roku mnóstwo ludzi było przekonanych, że jeśli uwolnimy handel mięsem, to wielu z nas nie będzie stać na zakup kiełbasy. To się nie sprawdziło. Skoro działa w zaopatrzeniu, na pewno zadziała też w służbie zdrowia – podsumował społeczne nastroje Piotr Cezary Lisiecki.











Komentarze (5)
Dodaj swój komentarz