Wszyscy (nie) jesteśmy Belén?
Przypomnijmy, że „Wszyscy jesteśmy Belén” to sztuka na podstawie reportażu argentyńskiej autorki, Any Eleny Correi – "Wszystkie jesteśmy Belén". Książka opowiada historię Belén, która w 2014 roku została aresztowana, a następnie skazana za samoistne poronienie. „Wszyscy jesteśmy Belén” traktuje także o zmianach w argentyńskim prawie i tamtejszym społeczeństwie.
Sama tematyka reportażu, którego treść została przełożona na scenę olsztyńskiego teatru wzbudziła kontrowersje, a dodatkowym zapalnikiem dyskusji wokół nowego spektaklu okazał się... plakat promocyjny. Grafika odwołuje się do wizerunku Matki Boskiej Jasnogórskiej, lecz postać ma maskę – z kolei dziecko, które trzyma, jest pozbawione twarzy.
Strategii promocyjnej teatru sprzeciwili się m.in. przedstawiciele lokalnego oddziału Bractwa Przedmurza, reprezentanci kościoła, a także politycy oraz samorządowcy z prawej strony sceny politycznej [PISALIŚMY NA TEN TEMAT TUTAJ: Dlaczego plakat spektaklu „Wszyscy jesteśmy Belén” w Teatrze Jaracza w Olsztynie obraża część katolików?].
- „Sztuka” nie ma przyzwolenia na obrażanie uczuć religijnych i finansowanie takich działań z publicznych pieniędzy! Domagamy się wyciągnięcia konsekwencji i poszanowania wartości, które od pokoleń kształtują naszą wspólnotę – napisała na platformie Facebook posłanka z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, Iwona Arent.
Politycy PiS sporządzili oświadczenie w tej sprawie skierowane do marszałka województwa warmińsko-mazurskiego, Marcina Kuchcińskiego oraz Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

W celu wyrażenia niezgody zorganizowali również konferencję prasową w dzień premiery spektaklu. Podczas spotkania z mediami radny sejmiku wojewódzkiego, Paweł Warot stwierdził: - Chodzi o to, żeby w Polsce rodziło się jak najmniej dzieci, aby polski naród wymierał, aby w to miejsce importować do Polski mieszkańców innych kontynentów.
Padły także mocne słowa o tym, że Jezus został "odstrzelony". "Oberwało się" również samemu teatrowi Jaracza, który "promuje niemieckość" hucznymi obchodami stulecia działalności instytucji. Przypomnijmy, że teatr powstał w 1925 roku jako "dowód wdzięczności" za korzystny dla Niemiec wynik plebiscytu z 1920 roku. Mieszkańcy Warmii Mazur i Powiśla większościowo zadecydowali wtedy o przynależności do Prus. Zdaniem Warota, teatr bazuje na skandalach.

Przedstawiciele prawicy twierdzą, że państwo powinno wspierać dzietność, a wydawanie pieniędzy publicznych na tego rodzaju spektakle, nie powinno mieć miejsca. Ich zdaniem jest to zachęcanie kobiet do przerywania ciąży. Obecni na konferencji działacze zasugerowali także zgłoszenie sprawy do prokuratury, jeśli sytuacja z plakatem nie zostanie wyjaśniona.
Dyrektor MOK-u w Olsztynie po stronie teatru
Inne zdanie na ten temat wyraził m.in. Mariusz Sieniewicz, dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie. Zamieścił na swoim Facebooku wpis o prześmiewczym charakterze. Tekst uderza w gorliwych katolików oraz w... Iwonę Arent.
- Ona jest najbliżej Najświętszej Panienki. A zważywszy na stosunkowo młody wiek - ma jeszcze szansę, by zostać Nią przed emeryturą – ironizował szef MOK-u.

Wpis znalazł u niektórych poklask ("Pointa doskonała"), a u innych sporo krytyki. W komentarzach padły mocne słowa takie jak: "p***dolisz pan jak potłuczony" czy "nawiedzony ć*un"). W formie komentarza swoje "pięć groszy" dorzucił Tomasz Kaczorowski, dyrektor Teatru Lalek w Olsztynie.
- Dobrze, że ci święci nie widzieli golizn lalek w "Wampirze" oraz scen ukrzyżowania w tymże spektaklu
– stwierdził.
Kolejny z komentarzy został zamieszczony przez Strajk Kobiet w Olsztynie, co wskazuje, że... sztuka teatralna została przeniesiona ze sceny teatralnej na scenę polityczną.
Spór wraca do protestów z 2020 roku. Radny powiatu musiał przeprosić Monikę Falej
Potwierdza to także wpis na Facebooku Moniki Falej, byłej posłanki z ramienia Nowej Lewicy oraz działaczki organizacji pozarządowych, która znalazła się na widowni podczas premiery spektaklu. Jak twierdzi Falej, z teatru wyszła "wzruszona, poruszona do głębi i wdzięczna całemu zespołowi teatru". Jej zdaniem to nie było jedynie przedstawienie, a także " krzyk o godność".
- Kiedy na scenie padły słowa prezydenta Argentyny: „Jestem katolikiem, ale prawo tworzę dla wszystkich”, poczułam, jak mocno dotyczą nas – tu i teraz. Polecam te słowa wszystkim polityczkom i politykom każdej maści. Jeśli chcecie tworzyć prawo – twórzcie je dla ludzi, nie dla swoich politycznych interesów – apelowała Monika Falej.
Osobom oburzonym plakatem polecała, aby "zobaczyć człowieka".

"Recenzja" byłej posłanki również wywołała burzę w komentarzach. Ponownie, słowa krytyki padły ze strony prawicowych lokalnych polityków.
- A gdzie byliście w czasie COVID-u? Zaklamańcy! Gdzie wtedy była wolność i godność?
- grzmiał Tomasz Owsianik, lider lokalnych struktur Konfederacji Korony Polskiej, odnosząc się do nakazu noszenia maseczek podczas pandemii.
W dyskusji wziął udział także Krzysztof Kamiński, radny powiatu olsztyńskiego z ramienia PiS, który sprzeciwił się niektórym działaniom Moniki Falej.
- Pani Falej krążyła wtedy wokół olsztyńskiej katedry, wykrzykując brzydkie hasła i próbując wprowadzić do środka bojówki Antify
- odpowiedział na komentarz konfederaty.

Przypomnijmy, że Antifa to zbiorcze określenie osób deklarujących się jako antyfaszyści i czynnie sprzeciwiających się tendencjom skrajno-prawicowym. Radny powiatu odnosił się do wydarzeń podczas pro-aborcyjnych protestów kobiet w 2020 roku, kiedy niektóre z działań miały charakter antyklerykalny. Jak relacjonował Kamiński na swojej platformie facebookowej, 25 października 2020 roku uczestniczył w zabezpieczaniu okolic bazyliki konkatedralnej św. Jakuba w Olsztynie podczas protestu. Uczestnicy Strajku Kobiet wykrzykiwali hasła i jak podaje, niektóre z osób usiłowały zakłócić przebieg liturgii.

Od lewej: Marcin Kulasek, Robert Biedroń, Bartosz Grucela i Monika Falej
Monika Falej zarządała przeprosin za jego wypowiedzi na jej temat, sugerujące, że usiłowała przeszkodzić w mszy.
Przeprosiny pojawiły się na facebookowym profilu Krzysztofa Kamińskiego. Radny powiatu podkreślił, że była posłanka uczestniczyła w proteście, co jego zdaniem "budzi pytania o standardy etyczne" osoby publicznej.
- Po analizie sytuacji stwierdzam, że moja wypowiedź dotycząca pani byłej poseł mogła zbyt daleko utożsamiać jej zachowanie z zachowaniem części tłumu, w tym skandowaniem wulgarnych haseł. Nie posiadam dowodów, że sama wypowiadała konkretne okrzyki albo w jakikolwiek sposób próbowała zakłócić przebieg liturgii. Jeżeli moja wypowiedź została odebrana inaczej, przepraszam za powstałe nieporozumienie - tłumaczył Kamiński.

Warto dodać, że radny powiatu napisał w jednym z komentarzy pod wpisem Moniki Falej, że nie był na spektaklu i go nie ocenia, a jeśli uda mu się nabyć bilety – wybierze się do teatru. Podkreślał natomiast, iż plakat reklamujący sztukę jest problematyczny.
- Plakat teatralny nie powinien naruszać (profanować) świętości osoby wierzącej
- skomentował Krzysztof Kamiński.
Kiedy można zobaczyć spektakl „Wszyscy jesteśmy Belén”?
Teatr im. Stefana Jaracza w Olsztynie również odniósł się do "afery".
- Rozumiemy, że grafika może budzić różne skojarzenia i emocje. Jej celem nie jest jednak obrażanie osób wierzących, lecz przedstawienie tematyki spektaklu w sposób symboliczny i artystyczny. Szanujemy różnorodność odbiorów i liczymy, że sama sztuka pozwoli lepiej zrozumieć kontekst zastosowanych środków wyrazu
- skomentowali pod jednym z postów dotyczących „Wszyscy jesteśmy Belén”.

Przypomnijmy, że dofinansowanie spektaklu pochodzi ze środków samorządu województwa warmińsko-mazurskiego, któremu podlega teatr, a także z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Spektakl pojawi się na scenie olsztyńskiego teatru jeszcze w styczniu: 16 stycznia i 17 stycznia (godz. 19) oraz 18 stycznia (godz. 16) 2026 roku. Bilety są dostępne (informacje z dnia 2 grudnia 2025 roku)











Komentarze (1)
Dodaj swój komentarz