- Miłosz ma bardzo chore serduszko, a saturacja spada z dnia na dzień. Czas jest naszym wrogiem, bo gdy synek rośnie, jego organizm jest coraz słabiej dotleniony. Niedługo będzie siadał, przewracał się na bok, w końcu będzie uczył się raczkować i chodzić. Dla jego jednokomorowego serca to za dużo - nie wytrzyma takiego obciążenia. Dlatego konieczna jest jak najszybsza operacja. Najlepsza i najbezpieczniejsza dla naszego synka jest operacja u profesora Malca w niemieckiej klinice. Kilka lat wcześniej inne dziecko z naszego miasta, z podobną wadą, przeszło zabieg w tej samej klinice - dzisiaj tamten chłopczyk prowadzi normalne, szczęśliwe życie: gra w piłkę, trenuje karate, jest sprawny i aktywny. Chcielibyśmy tego samego dla naszego Miłoszka – opowiada Pani Kamila, mama Miłoszka.
Kobieta walczy o życie syna jak lwica, nie dopuszcza myśli, że mogłaby stracić Miłoszka.
- Straciliśmy już dwoje dzieci, dlatego szukamy jak najbezpieczniejszego rozwiązania dla synka. Nie możemy dopuścić do nawet najmniejszego błędu, chcemy wykluczyć wszystkie zagrożenia. Profesor Malec uratował już tak wiele serduszek. Marzymy, by uratował także naszego synka. Koszt operacji, a więc koszt zdrowia i życia Miłosza, jest gigantyczny. Operacja jest wyznaczona na drugą połowę roku. Konkretny termin poznamy, gdy uzbieramy minimum 70% potrzebnej kwoty...Przysięgłam Miłoszowi, że się uda, że mamusia zrobi wszystko, by był zdrowy i szczęśliwy. Musimy go zatrzymać, dlatego błagamy Was o pomoc. Pomóżcie ocalić nasze dziecko, jedyny sens i cel mojego życia – apeluje mama Miłoszka.
Zbiórka na operację malucha prowadzona jest wielotorowo, między innymi poprzez Fundację SiePomaga. Do tej pory poprzez liczne licytacje i zbiórki udało się uzyskać kwotę 62 482 złotych, czyli 41 procent wymaganych na operację środków.
Każdy może pomóc wpłacając dowolną kwotę na konto Miłoszka poprzez stronę Fundacji SiePomaga ->
Komentarze (1)
Dodaj swój komentarz