Aktualnie prasa znajduje się w bardzo trudnej sytuacji – często musi walczyć o funkcję opiniotwórczą, a o jej poczytności, decydują prawa rynku. Wielu uważa, że spadł poziom publikowanych informacji, jak i samych dziennikarzy.
Współcześnie na rynku funkcjonują giganci medialni, którzy głównie monetyzują treści oraz małe, lokalne media – bez funduszy pozwalających na dostosowanie się do postępu technologicznego i panujących, bardzo szybko zmieniających się trendów.
Europejski Akt Wolności Mediów - droga do niezależności czy ograniczeń?
Dużym problemem jest też posiadanie mediów przez samorządy.
W 2024 roku miały miejsca konsultacje społeczne na temat wdrożenia Europejskiego Aktu o Wolności Mediów do polskiego prawa. Obejmuje on: reformę KRRiT, regulacje dot. powoływania władz w spółkach medialnych i finansowania mediów publicznych, a także zasady koncentracji na rynku medialnym oraz m.in. regulacje dot. działalności jednostek samorządu terytorialnego na rynku mediów lokalnych.
Europejskiego Aktu o Wolności Mediów ma na celu regulacje całości rynku wydawniczego. Wstępny raport z przeprowadzonych konsultacji.
Za zakazem wydawania prasy przez jednostki samorządu terytorialnego było 60 ze 108 – oznacza to, że ponad połowa uczestników konsultacji, poparła ten zakaz.
Według uczestników panelu, to jeden z najistotniejszych punktów aktu.
- Myślę, że należałoby zacząć od zdefiniowania jednoznacznie prasy – powiedziała prof. Kępa-Mętrak. - Wtedy można dyskutować czy samorządy rzeczywiście wydają prasę, czy są to informatory programowe.
Zakwestionowała także nazwę omawianego dokumentu – "akt wolności mediów" – zastanawiając się czy chęć wprowadzania zakazów tejże wolności, nie zaburza: - Moim zdaniem nie należy ograniczać wolności mediów – skomentowała profesor.
Podobnie uważał prof. Marek Sokołowski: - Takie "nakładanie kagańca" prasie samorządowej, do niczego dobrego nie prowadzi – stwierdził. - Rzeczywiście, często obserwujemy sytuacje, gdzie lokalne periodyki służą do promocji lokalnych władz samorządowych, ale "kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem". Kto daje pieniądze, ten wymaga.
Krzysztof Szczepanik podał przykład "Ekspresu Wieczornego", który w 1991 roku przejęła Fundacja Prasowa „Solidarność”- oficyna prasowa Porozumienia Centrum - tym samym kładąc ogromny nacisk na politykę partyjną. Spowodowało to konflikt z redakcyjnymi dziennikarzami, a w 1993 roku – sprzedaniem tytułu dla Marquard Media (szwajcarska spółka wydawnicza – przyp. autor).
Według Szczepanika, podobnym, lokalnym przykładem jest "Gazeta Olsztyńska", której wydawcę – grupę WM - w 2021 roku wykupił Andrzej Senkowski. Tym samym, prezesem wydawnictwa został Maciej Matera, który zasiadał od 2015 roku w spółkach mających związek z Polską Grupą Zbrojeniową (których zwierzchnikiem był wtedy Antoni Macierewicz (PiS) – przyp. autor). W wyniku tych zmian, sprzedaż olsztyńskiego tytułu znacząco spadła (z 3,02 do 2,48 mln zł).
- Tak się zapędzili w popieraniu pewnej partii, że my – Olsztyn.com.pl – wyprzedziliśmy ich w statystykach – mówi przekornie red. Szczepanik. - Ja bym się nie bał prasy samorządowej, bo ludzie nie będą jej czytali i wierzyli.
Red. naczelny Olsztyn.com.pl poddał także wątpliwości gwarancje prawne takiego rodzaju kontroli mediów i finansowania prasy niezależnej przez państwo.
Obecnie ten sposób utrzymania dotyczy mediów publicznych. Ministerstwo Kultury dotuje także wybrane tytuły czasopism o charakterze kulturalnym.
- Dlaczego nie dofinansować tych słabszych, które mają dotrzeć do społeczności w gminach i powiatach, a nie tylko odbiorców na poziomie centralnym? - pyta prof. Kępa-Mętrak.
Jerzy Pantak stwierdził z kolei po analizie swoich dziennikarskich doświadczeń: - To jest hasło "Kto płaci, ten wymaga". Na każdym etapie, tak naprawdę, nie widzę niezależnej prasy – komentuje.
Negatywnie do proponowanych zmian prawnych odniósł się także prezes olsztyńskiego okręgu Nowej Nadziei.
- Cieszę się, że eksperci zauważają zagrożenia, gdy próbuje się regulować wolność – wypowiedział się Loewnau. - To nie jest dobry kierunek.
I dodaje: - Powinniśmy nauczyć obywateli, mieszkańców danego samorządu, aby pełnili także funkcję kontrolną. To oni wybierają ludzi, którzy później zawłaszczają media samorządowe. Powinni reagować: "Coś jest nie tak, tej Pani wójt nie powinno być na 14 z 16 stron". Nie mogą się zrzekać tej odpowiedzialności. To oni są samorządem.
Jego zdaniem, utrzymywanie się z dotacji stwarza zagrożenie uzależnienia się od finansowania oraz jednostki, która je zapewnia.
Jak twierdzi Jolanta Kępa-Mętrak, obydwa rodzaje prasy – samorządowa i niezależna – pozornie pełnią funkcję informacyjną, ale niezależna – wychwytuje wszystko, co jest złe i budzi negatywne emocje, a samorządowa – pozytywne, pisząc np. o sukcesach samorządu.
Z założeniem, że społeczność lokalna powinna pełnić funkcję kontrolną mediów nie zgodził się prof. Sokołowski z UWM, mówiąc, że jest to utopijna wizja.
- Mam do czynienia z ludźmi, którzy mieszkają na wsi i np. zmagają się z rosnącymi cenami paliw – odpowiada. - Mówienie im, żeby walczyli o inny model prasy lokalnej – to jest mrzonka.
Loewnau uważa, że istnieją osoby zaangażowane społecznie, które mogłyby kontrolować media.
Red. naczelny "Bezwierszówki" (wydawany przez Warmińsko-Mazurski Oddział SDP w Olsztynie od 2004 roku miesięcznik społeczno-kulturalny - przyp. autor) zapytał: - W gminie, gdzie mieszka 5 tys. ludzi, w tym 3/4 emerytów, ile znajdzie się czytelników gotowych zapłacić za gazetę?
***
Więcej treści z X EKS: X EKS. Przyszłość regionu Warmii i Mazur oczami samorządowców [WIDEO]
***
Kto chciałby subskrybować lokalną prasę?
Postawione pytanie zaprowadziło uczestników panelu do kwestii subskrybowania treści (płacenia za treści). Jak podawał prowadzący spotkanie, w Polsce z tego rodzaju usług korzysta średnio 9% odbiorców mediów, a np. w Bułgarii - 7%, na Węgrzech - 6%, a w Rumunii – 11%. W naszym kraju potencjalnymi subskrybentami mogłoby być 24% odbiorców.
Jerzy Pantak zwrócił uwagę, że prenumerata jest w Polsce popularna. Z kolei Krzysztof Szczepanik stwierdził, że media lokalne szukają różnych rozwiązań finansowych.
- Nie próbowaliśmy wprowadzać subskrypcji – mówi red. naczelny Olsztyn.com.pl. - Portal utrzymuje się tylko z reklamy.
W przypadku portalu regionalnego o małym obszarze, jest to nieopłacalne, ponieważ potencjalnych płatników, jest mało.
- Pytaniem jest, czy młodzi ludzie będą chcieli zapłacić, czy nie – mówi prof. Sokołowski.
Tym samym dodaje, że mimo popularności sztucznej inteligencji wśród młodych – preferują oni korzystanie z darmowej wersji Chatu GPT. Nie wróży to dobrze dla prenumerowania prasy.
- Idziemy w streaming – stwierdził. - Nie widzę tu przyszłości.
Prof. Kępa-Mętrak podzieliła obawy poprzednika: - Rosną subskrypcje treści rozrywkowych – podkreśliła. - Nie tych informacyjnych. Media lokalne przede wszystkim informują, a ponieważ nie jesteśmy przyzwyczajeni do płacenia za taki rodzaj treści.
Dodaje także, że młodzi ludzie nie czytają mediów lokalnych: - Mają treści darmowe, np. na Facebooku czy Instagramie. To jest dla nich źródło informacji.
Z kolei Tomasz Loewnau stwierdził: - Nie będzie płacenia za treści w modelu subskrypcyjnym, bez świadomości, że jest to tego warte. Najwidoczniej praca wykonywana przez lokalne redakcje, nie jest uznawana za wartą zapłaty – powiedział. - Wybiera się zamienniki, które sprawiają, że dostajemy nieco uproszczone, ale darmowe treści.
I dodaje: - Młodzi ludzie widzą wartość. Jeśli to widzą – wtedy płacą.
Uważa, że treści proponowane przez media lokalne nie są wystarczająco atrakcyjne, np. pod względem audiowizualnym, aby ludzie chcieli za nie płacić. Apelował, aby redakcje zauważyły, że żyją w 2025, a nie 2000 roku.
Red. naczelny "Bezwierszówki" widzi natomiast potencjał w czasopismach branżowych, które utrzymują się z tego modelu finansowania. Nie jest to natomiast grupa lokalna.
Uczestnicy panelu zgodnie stwierdzili także, że należy szukać różnorodnych rodzajów finansowania, aby nie uzależniać się od dotacji, które nie trwają wiecznie.
- Media lokalne muszą iść w stronę samoutrzymania. Musimy sami zarabiać na siebie, a przy okazji, może będą dotacje- stwierdza Krzysztof Szczepanik.
Podczas X EKS redakcja Olsztyn.com.pl rozmawiała na temat mediów lokalnych także z wiceministrem kultury - Maciejem Wróblem (KO). Polityk uważa, że należy wzmocnić ich pozycję i siłę, a pomóc w tym może właśnie Europejski Akt o Wolności Mediów.
- Izba Wydawców Prasy dość mocno protestuje przeciwko temu, aby samorządy mogły wydawać swoje gazety czy mieć swoje radia i telewizje - mówi Wróbel.
I dodaje: - Musimy doprowadzić do sytuacji, w której lokalny rynek medialny, nie będzie zaburzony.
IWP opublikowała oświadczenie, w którym możemy przeczytać:
Wdrożenie Europejskiego Aktu o Wolności Mediów (EMFA) daje szansę na uregulowanie od wielu lat nierozwiązanej sprawy dotyczącej możliwości wydawania przez samorządy prasy – drukowanej i cyfrowej. Należy bowiem – zgodnie z celami EMFA – ograniczyć sytuacje, w których podmioty publiczne, przez dokonywanie wydatków pochodzących ze środków publicznych, wpływają na kształt rynku medialnego, a także wyeliminować sytuacje, w których obecność środków publicznych wpływa na podatność mediów na nadmierny wpływ podmiotów publicznych lub partykularne interesy, ze szkodą dla swobody świadczenia usług medialnych. Biorąc to pod uwagę, konsekwencją wdrożenia EMFA powinno być zakazanie wydawania prasy przez jednostki samorządu terytorialnego, a zatem wprowadzenie zasad uczciwej konkurencji na rynku prasy lokalnej, obejmującej bardzo małe jednostki administracyjne. Obecnie wydawcy prasy lokalnej nie są w stanie konkurować z tytułami wydawanymi przez jednostki samorządu terytorialnego lub podległe im instytucje.
Jak mówi Maciej Wróbel, do tej sytuacji doprowadziły: nieograniczone dofinansowania burmistrzów czy wójtów prasy samorządowej oraz udostępnianie przestrzeni reklamodawcom.
Obowiązkiem samorządów jest informowanie o swojej działalności mieszkańców (jest to zawarte w Ustawie o samorządzie gminnym), więc strony internetowe, nadal będą funkcjonować.
- Dopuścimy możliwość wydawania biuletynów informacyjnych, czyli tego, co zawiera strona internetowa - podkreśla wiceminister kultury. - Bez polemiki, polityki i reklam.
Ma to ułatwić funkcjonowanie mediom prywatnym. Rząd pracuje także nad funduszem, który ma wspierać lokalne inicjatywy.
- Nie chodzi o cenzurę. Każde wydawnictwo w Polsce będzie musiało zdawać tzw. reklamę państwową. Będzie musiało się wytłumaczyć ile publicznych pieniędzy otrzymuje rocznie - wyjaśnia Wróbel.
Gotowe przepisy mają być konsultowane z różnymi środowiskami medialnymi.
- Konstytucja gwarantuje nam możliwość krytyki każdego - powiedział polityk. - Każdy może założyć gazetę czy portal, bo tego typu działalność nie jest koncesjonowana.
I podkreśla: - Obowiązkiem jest rzetelne i obiektywne informowanie.
Dyskusja, która wywiązała się w trakcie X Europejskiego Kongresu Samorządów, przybliżyła jedynie część problemów, z którymi zmagają się media. Można zauważyć, środowisko medialne jest w wielu aspektach podzielone. Wśród widzów także pojawiły się rozbieżne opinie - niektórzy stwierdzili, że wizje przyszłości prasy lokalnej panelistów, są "odrealnione" i zdecydowanie wypowiadają się za zakazem wydawania prasy przez samorządy. Skoro odbiorcy, a także twórcy i środowisko naukowe, mają tak odmienne zdania - nie należy się spodziewać szybkiego konsensusu.











Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz