Takiej sprawy jeszcze nie było. W olsztyńskim sądzie ruszył proces baloniarza, który był jednym z uczestników wakacyjnych Mazurskich Zawodów Balonowych w Olsztynie. Baloniarz miał bez pozwolenia nie tylko lądować na pastwisku należącym do mieszkanki Sząbruka, ale również próbować rozebrać ogrodzenie jej terenu. Kobieta twierdzi również, że ludzie, którzy przejechali po sprzęt - byli wulgarni i opryskliwi, kiedy ta nie zgodziła się ich wpuścić - nawet nie powiedzieli ''przepraszam'' - komentowała kobieta.
Przed olsztyńskim sądem przesłuchane zostały obie strony sporu i jak się okazuje, każda z nich ma inną wersję tego wydarzenia.
Właścicielka pola twierdzi, że na jej terenie lądowało wiele balonów, które zniszczyły pastwisko i wystraszyły zwierzęta. Straty szacuje na około 10 tysięcy złotych.
Baloniarz twierdzi, że przy lądowaniu niczego nie zniszczył, a kobieta utrudniała jemu i załodze zebranie sprzętu i załadowanie go na samochody, które przyjechały pod posesję kobiety.
Właścicielka twierdzi z kolei, że mężczyźni byli opryskliwi i próbowali sami rozebrać jej ogrodzenie, dlatego wezwała policję i sprawę skierował do sądu.
Środowisko baloniarzy twierdzi, że ta sprawa mogła zostać rozwiązana polubownie. Każdy startujący w zawodach balonowych sprzęt jest ubezpieczony i nie byłoby problemu z wypłatą odszkodowania właścicielce gruntu.
Baloniarz przyznał przed sądem, że wylądował na terenie kobiety i rzeczywiście nie opuścił terenu na jej wezwanie, bo nie mógł zostawić tak sprzętu. Mężczyźnie grozi kara grzywny do 500 złotych.
Następna rozprawa odbędzie się 8 stycznia.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz