Dziś jest: 06.11.2025
Imieniny: Feliksa, Leonarda
Data dodania: 2025-11-06 08:26

Aleksandra Laskowska

Od lat pomagają zwierzętom na Warmii i Mazurach. Teraz walczą o życie chorej klaczy Scarlet

Od lat pomagają zwierzętom na Warmii i Mazurach. Teraz walczą o życie chorej klaczy Scarlet
Miłość, poświęcenie i walka o życie. Poruszająca historia klaczy Scarlet
Fot. Archiwum prywatne

Do redakcji portalu Olsztyn.com.pl zwrócili się Magdalena i Jacek Ostrowscy. Małżeństwo od lat angażuje się w pomoc zwierzętom na Warmii i Mazurach. Aktualnie pod opieką pary znajduje się ponad 30 zwierzaków, z tym: konie, psy i koty. Blisko dwa miesiące temu Ostrowscy adoptowali 4,5 letnią klacz rasy wielkopolskiej, Scarlet Gold. Pojawiły się jednak problemy ze zdrowiem konia. Scarlet potrzebuje pilnej, a także kosztownej, opieki w szpitalu weterynaryjnym. Małżeństwo zaapelowało o wsparcie za pomocą internetowej zbiórki, której cel określono na 50 000 zł.

reklama

Początki problemów zdrowotnych

Magdalena i Jacek Ostrowscy adoptowali Scarlet od osoby fizycznej blisko dwa miesiące temu. Klacz podupadła na zdrowiu już podczas pobytu w poprzedniej stajni. Zdiagnozowano u niej, m.in. wrzody żołądka. Z tego względu stycznia 2025 r. koń borykał się ze słabym apetytem i bardzo schudł.

- Nie można mówić, z moim odczuciu, że poprzednia opiekunka coś zaniedbała – szukała dla niej pomocy, robiła badania, itp., ale też sama nie dawała rady – tłumaczy pani Magdalena.

Ostrowscy podjęli walkę o zdrowie Scarlet, uznając że koń dojdzie do siebie w ich kameralnej, przydomowej stajni. Małżeństwo opiekuje się także trzema innymi końmi. 4,5 letnia klacz zamieszkała w osobnym boksie.

- Chcieliśmy zapewnić jej spokój i mieć pewność, że nikt nie będzie odganiał jej od siana itp. Do tego, dzięki temu mieliśmy kontrolę nad tym, ile zjada, ile wypija wody. Wdrożyliśmy suplementy, witaminy – zmieniliśmy paszę na dostosowaną do potrzeb wrzodowca – wymieniają opiekunowie.

Chwilowa nadzieja i tragiczna diagnoza

Początkowo starania procentowały. Klacz nabrała apetytu, a po trzech tygodniach zaczęła kłaść się w nocy i wstawać w boksie, co stanowi zdrowy objaw u koni. Mimo, że wszystko wydawało się być na dobrej drodze, 20 października stan Scarlet uległ pogorszeniu. Koń nie miał siły, aby podnieść się po nocy.

Na miejsce wezwano weterynarza. Klaczy podano leki, aczkolwiek wciąż nie dawała rady samodzielnie się podnieść.

- Zdjęliśmy fragment dachu, żeby podnieść ją przy użyciu pasów i ciągnika – stanęła od razu na swoich nogach – mimo że leżała kilka godzin i czasem to jest problem dla koni. Ale malutka dzielnie sobie poradziła, wstała jak człowiek, któremu trzeba tylko podać rękę, żeby mu pomóc – wspomina Magdalena Ostrowska.

Mimo słabej kondycji, żołądek i jelita Scarlet pracowały. Nie miała też gorączki. Samodzielnie stała całą noc, jadła i piła. Podczas kolejnej wizyty weterynarza klaczy wykonano, m.in. badanie USG. okazało się, że Scarlet ma bardzo dużą ilość płynu niewiadomego pochodzenia, w otrzewnej i opłucnej. Mimo pozornie dobrego samopoczucia, życie konia było zagrożone.

Scarlet trafiła pod opiekę specjalistów

Scarlet trafiła do Szpitala dla Koni Służewiec w Warszawie.

- Dzielnie przestała trzy godziny jazdy, jednak już w Warszawie się położyła – taka podróż to duży wysiłek dla zdrowego, pełnego sił konia – a co dopiero dla konia bez masy mięśniowej, zalanego płynami. Mimo to, nadal jadła siano, które miała w siatce w przyczepie – co dawało nam ciągle wiarę w jej wyzdrowienie i pokazywało, jak dużą ma chęć życia – przekonuje małżeństwo.

Klacz trafiła pod opiekę specjalistów. Wykonano jej niezbędne badania i zabiegi (usunięcie wspomnianego płynu z opłucnej i otrzewnej). Stan Scarlet określono jako „bardzo ciężki”. Co ciekawe, objawy nie były typowe dla żadnego schorzenia.

Jak jest obecnie?

Na szczęście, dzięki zaangażowaniu lekarzy stan konia powoli się stabilizuje. Klacz wychodzi na krótkie spacery i ma apetyt. Udało się także zahamować zbieranie płynu w opłucnej i otrzewnej. Scarlet jest aktualnie wzmacniana osoczem z krwi innych koni.

- Znaleźliśmy dawców dla niej, którzy nie chcieli od nas za krew żadnych pieniędzy. Zgodzili się, aby ich konie pomogły naszej Scarlet wrócić do zdrowia. Wierzymy, że Scarlet wróci do nas. Wiemy, że leczenie jeszcze potrwa i po wyjściu ze szpitala będziemy musieli znaleźć jej stajnię gdzieś w Warszawie lub jej pobliżu, żeby nie narażać jej na tak długą podróż do domu bezpośrednio po szpitalu – zapowiada pani Magdalena.

Olbrzymie koszty leczenia i apel o wsparcie

Opieka nad Scarlet i koszty leczenia stanowią wydatki, których Ostrowscy nie są w stanie pokryć z własnej kieszeni. Do tej pory małżeństwo przeznaczyło na walkę o zdrowie konia ponad 20 000 zł. Dobowe wydatki to obecnie koszt rangi 2000 zł.

Ostrowscy zaapelowali o pomoc za pośrednictwem internetowej zbiórki, której cel określono na 50 000 zł. Do momentu publikacji niniejszego artykułu udało się zgromadzić niecałe 11 000 zł. Osoby chcące dołożyć cegiełkę do leczenia Scarlet, mogą dokonać tego klikając tutaj.

Małżeństwo z pasją i misją niesienia pomocy

Warto wspomnieć, że Magdalena i Jacek Ostrowscy mają pod opieką ponad 30 zwierząt, w tym: psy, koty (część do adopcji), konie, kozy oraz kury. Zdarza się im także pomagać dzikim zwierzętom w potrzebie, np. kiedy dochodzi do potrącenia sarny, borsuka czy jenota.

- Każde z nich ma swoją historię. Trafiają do nas zwierzęta potrzebujące pomocy, czasem wychodzą na ulicę kiedy jedziemy, czasem już tam leżą, czasem ktoś zadzwoni i powie, że znalazł potrzebujące zwierzę, a nie ma się jak nim zająć. Nigdy nie odmówiliśmy żadnej istocie pomocy. Nie zakładaliśmy fundacji, ponieważ nie mieliśmy do tego głowy – praca zawodowa, plus opieka nad zwierzętami naprawdę ogranicza nam inne sprawy. Radziliśmy sobie z naszych pensji, ze wsparcia przyjaciół. Czasem organizuję jakieś „bazarki” na Facebooku, czasem robimy doraźne zbiórki. Ale sytuacja Scarlet nas przerosła finansowo – podsumowuje Magdalena Ostrowska.

Co ciekawe, kobieta przez blisko 20 lat pracowała jako policjantka. Ponadto posiada tytuł behawiorysty zwierzęcego. Rozwój ścieżki zawodowej pani Magdaleny został wstrzymany w marcu 2023 r., w wyniku poważnego wypadku samochodowego, który skutkował uszkodzeniem kręgosłupa. Kobieta nie zrezygnowała jednak z pasji i chęci niesienia pomocy zwierzętom. Jacek Ostrowski z wykształcenia jest natomiast hydraulikiem. Z uwagi na ogromne zamiłowanie do zwierzaków może pochwalić się też tytułem instruktora psiego sportu nosework (dot. detekcji zapachów). Obecnie odbywa kurs na instruktora szkolenia psów.

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz