Dziś jest: 24.04.2024
Imieniny: Feliksa, Grzegorza
Data dodania: 2014-11-18 10:45

Marek Dabkus

Marek Dabkus: Aferki w cieniu afery

Od kiedy sport stał się biznesem w klasycznym wydaniu targają mną jeszcze większe emocje niż wynika to z wydarzeń na stadionach czy halach. Ogromne pieniądze są źródłem zachowań, wynikających ze zwyczajnych ludzkich słabości jak się to ma ostatnio na przykład ze sternikami polskiej siatkówki.

reklama

Są to afery na wielką skalę, pożywka dla mediów na kilka kolejnych wydań, a przecież za chwilę może znów eksplodować jakaś „bomba”.

Od dawna wyrażam swoją krytyczną opinię o siatkówce w Polsce. Jej wizerunek po zdobyciu przez biało-czerwonych mistrzostwa świata stał się wręcz idealny. Oczywiście wpadka szefów tę opinię poważnie nadszarpnęła, choć mam wrażenie po wielu komentarzach tzw. fachowców, że nadal wszystko jest w porządku i ta dyscyplina może być wzorcem dla innych. To tak jak w partiach. Są nieskazitelne mimo że, afera goni aferę. My przechodzimy nad tym do porządku dziennego, przejmując się tylko wynikami sondaży, a nie przestępstwami na mniejszą i większą skalę.

Wielkie pieniądze jakie krążą w PLUS LIDZE, której udziałowcem jest olsztyński AZS, też są ważniejsze niż sport w czystym wydaniu. Pierwszym symptomem ukochanego dziecka włodarzy XXI wieku było zamknięcie rozgrywek, ograniczenie ich tylko do klubów z odpowiednim kapitałem. Pomysł biznesmenów stał się doskonałym narzędziem do „kręcenia” kasy

Powtórzę więc słowa sprzed kilku miesięcy. Wkroczyliśmy w erę, gdzie istota rywalizacji ma coraz mniejsze znaczenie. Liczą się: propaganda i inne sztuczki , które trafiły na naiwniaków i tzw. popcornowych kibiców. Ci prawdziwi odsunęli się od PLUS LIGI, bo nie ma w niej duszy, a duszy być nie może, bo rządzą nią nie pasjonaci, a cwaniacy.

Liga zmieniła się w cyrk z wynajętymi do grania zawodnikami, stała się nadmuchanym balonem., wypełnionym nachalnym marketingiem. Ta sztuczność, narzucanie emocji przeniosła się na pojedyncze widowiska, których oprawa nie wynika ze spontanicznych zachowań kibiców, lecz z perfidnej ingerencji wodzireja. On czasami jest ważniejszą postacią niż prawdziwi aktorzy spotkania

Wielu siatkarzy w PLUS LIGI gra za ogromne pieniądze, ale dzięki tym gigantycznym budżetom uczestników rozgrywek równie dobrze ma się grupa działaczy z licencjami obserwatorów i supervisorów, sędziowie itd., bo tych dodatków do meczu jest co nie miara.

Mnie osobiście PLUS LIGA już dawno przestała interesować. Bo tak naprawdę sport spadł na dalszy plan, na pierwszy wysunęły się pieniądze i to duże pieniądze, choć jak się okazuje dla niektórych za małe.

Ale można w tej biznessowej lidze zachować resztki normalności Udowodniła to Politechnika Warszawska, która z największym trudem uzbierała pieniądze na haracz by grać w PLUS LIDZE, a jak sobie w niej radzi – udowodniła w minioną sobotę w Uranii. Bezlitośnie wypunktowała Indykpol, upokarzając go podwójnie, bowiem kilka miesięcy temu to Kortowo właśnie ograbiło klub ze stolicy z połowy drużyny. Nowa Politechnika złożona z młodzieży warszawskich szkółek MOS i MDK nie zdobędzie medalu Mistrzostw Polski, ale zyska sympatię za odważną politykę i dawanie szansy młodym. Odwrotnie AZS. Po tym kompromitującym występie stracił wiele. Bo zamiast jednoznacznie przyznać się do słabości, szukał usprawiedliwień gdzieś indziej. Wezwanie policji by zbadała arbitrów na okoliczność trzeźwości to krok tyle desperacki, co bezczelny. Obawiam się, że odbije się to na akademikach czkawką nie tylko w tych rozgrywkach. Środowisko sędziowskie jest hermetyczne i pod tym względem solidarne jak mało kto. Przekonali się o tym kilka lat temu szczypiorniści Warmii Traveland, którzy też się narazili, a potem ich nie tolerowano i w efekcie wyrugowano.

Wracając do AZS, który zawsze był mi bliski, choć od momentu występów w PLUS LIDZE uczucie zdecydowanie ostygło, nie mogę zrozumieć strategii klubu i dziwacznych decyzji personalnych. Mieliśmy niezły zespół, który sprawdził się sportowo zajmując pozycję tuż za potentatami, zdobywając na prawo gry w europejskich pucharach, z czego nie skorzystano. I nie zrobiono nic, by tę drużynę utrzymać. Ściągnięto nowych graczy i był to przysłowiowy strzał kulą w płot. Beznamiętnie stłumiono iskierkę, która dawała nadzieje na trochę lepsze czasy. Jak widać pięciokrotnym mistrzom Polski trudno znaleźć się w nowej rzeczywistości siatkarskiej. I tu jest jedyny wspólny mianownik. Ja też nie mogę tego ogarnąć i zaakceptować.

 

Marek Dabkus

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz


www.autoczescionline24.pl