Malwina to narzeczona piłkarza, czyli tzw. WAG-s (z ang. Wives and Girlfriends). Nie ukrywa, że lubi wystawne życie, a kupowanie ubrań jest jedną z jej słabości. „Na ciuchy wydałam około pół miliona złotych” - przyznaje. Dużą wagę przywiązuje do wyglądu. Chwali się świeżo wykonanym zabiegiem powiększenia piersi oraz korektą nosa. Od dziecka lubiła dbać o siebie. „Już w piątej klasie podstawówki zaczęłam się golić i myć codziennie włosy” - zdradza.
Zupełnie inne życie prowadzi Justyna z Gutkowa. Razem z mężem i córeczką mieszkają w domku typu holenderskiego. Utrzymują się z jednej pensji na poziomie najniższej krajowej. O byt rodziny dba mąż wieśniaczki, Rafał. Podczas jednej z nagranych przez telewizję rozmów, Justyna dopytuje ukochanego, jak minął mu dzień w pracy. „Przerąbane jak zawsze. Rusztowanko, ściana i ja” - odpowiada wyraźnie zmęczony małżonek.
Malwina poza chłopakiem bramkarzem, który „dobrze gra nogami” wolny czas spędza z czworonożnym przyjacielem, Armanim. Typowy dzień Justyny wypełniają natomiast chwile z dwuletnią córeczką, która zdaje się nie sprawiać większych problemów wychowawczych, choć zdarzają się i trudne momenty. „Nie przekonam jej, żeby nie jadła piachu” - konstatuje Justyna, bawiąc się z dzieckiem w piaskownicy.
Zamiana życiami rozpoczęła się od podróży. Dama na transport do Gutkowa otrzymała od wieśniaczki 27 złotych i ostrzeżenie, że do miejsca docelowego dotrze z trzema przesiadkami. Gdy oficjalne zaproszenie do Krakowa otrzymuje Justyna, pakuje się ekspresowo i żegna męża krótkim „To na razie, trzymaj się”.
Malwina ostatnie metry do domu na wsi pokonuje pieszo, ciągnąc za sobą dwie walizki. Na szczęście naprzeciwko kobiecie wychodzi Rafał, który ochoczo przystaje na prośbę damy, aby pomóc z bagażem. „Cycki sobie robiłam i nie mogę ciężkich rzeczy nosić” - wyjaśnia. Domek w Gutkowie nie robi najlepszego wrażenia na damie. „Jak można żyć w przyczepie? To jest straszne!” - stwierdza.
Krakowski apartament Malwiny spodobał się przyjezdnej z Warmii, choć nie obyło się bez drobnych uszczypliwości. „Nie rozumiem, po co tej dziewczynie taki duży metraż? My mieszkamy na 40 m i jesteśmy szczęśliwi” - komentuje Justyna.
W następnej fazie telewizyjnego eksperymentu kobiety muszą zmierzyć się z zadaniami. Damie przypadła produkcja brykietu z kartonu i trocin, zbieranie jaj i chrustu, czy wyrzucanie gnoju. W międzyczasie Malwina wyjaśnia Rafałowi tajniki medycyny estetycznej, tłumacząc, że ma pod piersią małe wycięcie, w które „wszedł implant o pojemności 425 ml, czyli rozmiaru D”.
Głównym zadaniem Justyny, w ramach smakowania wielkomiejskiego życia, jest wydawanie pieniędzy. Już pierwszego dnia otrzymuje „2 tys. zł na drobne wydatki”. Wieśniaczka korzysta z zabiegów upiększających, w tym z elektrostymulacji mięśni (trening EMS). Zapowiada jednak, że nie złoży trenerowi ponownej wizyty. „Kopać prądem za 150 zł? Nie dziękuję” - mówi.
W finałowej scenie programu dochodzi do spotkania kobiet. Justyna przechodzi dużą metamorfozę. Prezentuje się w nowej fryzurze i eleganckiej sukni. Gdybyśmy nie znali jej historii, trudno byłoby stwierdzić, że to właśnie ona jest w tym zestawieniu "wieśniaczką".
Komentarze (23)
Dodaj swój komentarz