Sprawę terroryzowanych mieszkańców bloków przy ul. Kołobrzeskiej i Dworcowej opisaliśmy w ubiegłym tygodniu. O tym dramacie opowiedziała nam Pani Joanna, która po naszej publikacji – od sąsiadów dowiedziała się jeszcze kilku dość istotnych szczegółów, które rzucają nowe światło na całą sprawę.
Przypomnijmy, 40-letni Bogdan D., mieszka wraz z matką w Olsztynie przy ul. Kołobrzeskiej 13E. Mężczyzna od lat chodzi z różnymi niebezpiecznymi przedmiotami, niszczy mienie spółdzielni i dewastuje wszystko co się da, przecina sąsiadom kable na klatce oraz grozi pozbawieniem życia. Policja reaguje tylko interwencyjnie, pukając do drzwi. On ich nie otwiera i kończy się na niczym. Mieszkańcy boją się założyć mu sprawę o kierowanie gróźb karalnych, bo może się to dla nich skończyć tragicznie, a póki takie zawiadomienie nie wpłynie – policja może jedynie przyjeżdżać na codzienne interwencje. Spółdzielnia również niewiele może w tej sprawie zrobić, bo mieszkanie, które zajmuje Bogdan D. należy do niego, a skargi na zniszczone mienie sprawy nie rozwiązują. Więcej o całej sprawie pisaliśmy tu →
Pani Joanna zdecydowała się złożyć doniesienie o groźbach karalnych, bo to jedyne rozwiązanie. Tak przynajmniej się wydawało. Sprawę komplikuje fakt, że mężczyzna został uznany za osobę, która nie może odpowiadać sama za swoje czyny. Czy więc może zostać skazany?
- Ostatnio przed sądem była sprawa z wniosku dzielnicowego, na której świadkiem była jedna z mieszkanek klatki. Sąd orzekł badania lekarskie. Bogdan D. został uznany za chorego, który nie może odpowiadać za swoje czyny. Sąd prawdopodobnie matkę wyznaczył jako kuratelę – informuje nas Pani Joanna.
W tej sytuacji, każde rozwiązanie wydaje się nie przynosić rezultatu. Dzielnicowy nie jest w stanie bardziej pomóc, spółdzielnia również, a matka mężczyzny jest przez niego zastraszana i sama nigdy nie stanie przeciwko niemu, mimo że Bogdan D. znęca się nad nią, każąc jej między innymi wchodzić pod stół i … szczekać!
Niestety sytuacja wygląda z dnia na dzień coraz gorzej.
- Jeśli chodzi o zastraszanie mojej osoby to jest coraz gorzej. Zrobiliśmy prowokację, która już po minucie dała rezultaty. Wyszłam z psem sama pod jego okna. Natychmiast pojawił się z matką na balkonie. Mój strach jest tak WIELKI, że już nie wychodzę od tygodnia sama z domu – informuje nas przerażona Pani Joanna.
- Dziś zamierzam udać się do Prokuratury - zapewania Pani Joanna.
O postępach w sprawie będziemy na bieżąco informować.
Komentarze (2)