Wraz z przyjściem siarczystych mrozów olsztyńskie kwiaciarki przeniosły się spod parasoli do namiotów, w których ustawione były piecyki. To nie wystarczyło, dlatego większość kwiaciarek zawiesiła sprzedaż. Większość – bo przetrwały najtwardsze – o czym świadczy ostatni stojący na starówce namiot. Kwiaciarki jednak przyznają, że nie handlują w takich godzinach jak zwykle.
- Sprzedajemy znacznie krócej i nie ma stałych godzin. Idziemy do domu, kiedy jest już nam zbyt zimno – informują kwiaciarki.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz