Data dodania: 2012-08-21 12:29
(O)Błędny T Mobile
Czy można popełnić błąd, przyznać się do tego, a potem nie naprawiać go, zasłaniając się jakimś wewnętrznym regulaminem? Pani Ewa i Anna z firmy T Mobile twierdzą, że tak.
Rzecz jest bardzo banalna. Klient, molestowany telefonicznie przez pracownika call center, rzeczonego T Mobile, zgadza się na nowe warunki umowy. Nagrodą ma być wypasiony telefon za 49 PLN. Po kilku dniach kurier przywozi rzeczony aparat. Ponieważ akurat klienta nie ma w domu, kurier zadowala się podpisem jednego z sąsiadów. Ponadto okazuje się, że telefon ma kosztować nie 49, a tylko 1 PLN. Któż nie zdecydowałby się na tak nadzwyczajną, dodatkową, promocję. Nieufny abonent jednak postanawia sprawę sprawdzić. Okazuje się, że cena aparatu jest niższa, gdyż obarczony jest on wyższym, niż wynegocjowano, abonamentem. Od tego momentu zaczyna się prawdziwy cyrk. Abonent interweniuje, a pracownicy T Mobile zasłaniają się …własnym regulaminem niepozwalającym na zmianę wielkości abonamentu. Choć ci pracownicy jednoznacznie przyznają, w kolejnych pismach, fakt popełnienia błędu przez ich człowieka. Dowodzi tego zresztą nagranie rozmowy jaką abonent przeprowadził z konsultantem. W tak zwanym międzyczasie Pani Ewa, a potem Pani Anna (specjalistki do spraw reklamacji w firmie T Mobile) proponują „indywidualne” podejście do problemu. Ma to polegać na odesłaniu aparatu i zawarciu nowej umowy. Oczywiście stanie się tak, jeśli specjaliści z T Mobile nie stwierdzą na przykład niewłaściwego pakowania telefonu, albo też na aparacie nie będzie jakiejś rysy - również do oceny pracowników T Mobile. Klient proponuje prostsze rozwiązanie: uwzględnienie dopłaty do kwoty 49 PLN w najbliższym rachunku i zarazem powrót do ustalonej w rozmowie z konsultantem taryfy, bo w przypadku dostosowania się do propozycji pań konsultantek zawsze istnieje kilka wyżej wymienionych zagrożeń. Ponadto to klient ma opłacić koszt przesyłki.
Panie znów zasłaniają się regulaminem. Zdesperowany abonent (na wniosek innej pracownicy firmowego call center, po kolejnej, „nagrywanej rozmowie”) udaje się do najbliższego salonu T Mobile, gotów przekazać aparat telefoniczny pracownikom tego salonu. To, po raz kolejny okazuje się niemożliwe, bo takiego wariantu nie przewiduje … regulamin T Mobile. Po co więc pracownica call center odsyłała klienta do oddalonego o 45 kilometrów salonu? Na to pytanie nie potrafią również odpowiedzieć wspomniane wcześniej Panie Ewa i Anna.
Zeźlony abonent odpuszcza cały ten skomplikowany tor przeszkód, wymyślony w T Mobile i pozostaje ze swoim abonamentem na warunkach wymuszonych przez operatora komórkowego. Chyba o to też chodziło Pani Annie i całej reszcie, bo chwile później - za pośrednictwem maila pani konsultant prosi klienta o wypełnienie ankiety wykazującej stan zadowolenia abonenta z obsługi jego sprawy.
Pani Anno, ma się rozumieć, wszystko było doskonałe! Tak trzymać! W Amber Gold byliby z was dumni.
Krzysztof Szczepanik
Źródło: Krzysztof Szczepanik
Komentarze (10)
Dodaj swój komentarz