Czołowe zderzenie z tirem
Do wypadku doszło w poniedziałek (18 sierpnia) kilka minut przed godziną 17. Na drodze krajowej nr 51, na wysokości Ługwałdu auto, którym podróżowało małżeństwo, jak udało nam się dowiedzieć, z ponad 18-letnim stażem, wraz z dwójką dzieci, czołowo zderzyło się z ciężarówką. Na miejscu zdarzenia pracowali strażacy z Olsztyna, Spręcowa i Kieźlin. Do akcji wezwano również śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Zgodnie z ustaleniami służb, kierujący renault z nieustalonych przyczyn zjechał na przeciwległy pas ruchu, wprost pod koła jadącej prawidłowo ciężarówki. Kierujący tirem usiłował w ostatniej chwili (podobnie jak kierowca osobówki) uniknąć zderzenia i wypadł z jezdni. Mężczyzna nie doznał żadnych obrażeń i był trzeźwy.
Ojciec i syn nie żyją
Czteroosobowa rodzina została przetransportowana do szpitala. Kilka godzin później lekarze powiadomili policję, że 53- i 17-latka, podróżujących renault, nie udało się uratować. 41-letnia żona i 13-letnia córka zmarłego, wciąż pozostają w stanie ciężkim. Prokuratura dementuje pojawiające się w sieci informacje, jakoby starsza z kobiet również poniosła śmierć.
Szokujące nagranie, które podzieliło internautów
Dodatkowe światło na sprawę rzuciło nagranie, które trafiło do sieci we wtorek, 19 sierpnia. Jego autorem jest świadek zdarzenia, jadący bezpośrednio za osobówką uczestniczącą w wypadku. Wideo ukazuje moment, w którym kierowca renault niespodziewanie zjeżdża na przeciwległy pas ruchu. Powodów takowego zachowania mogło być wiele. Od podjęcia próby wyprzedzenia pojazdu jadącego przed nim, po zasłabnięcie czy zaśnięcie...
Przypomnijmy, że wideo, które opublikowaliśmy w mediach społecznościowych portalu Olsztyn.com.pl poruszyło internautów i wywołało ogromną dyskusję w komentarzach. Wiele osób zwróciło uwagę, że autor materiału nie zatrzymał się bezpośrednio po zdarzeniu, co sugerować mogło, że nie udzielił pomocy poszkodowanym, przez co powinien zostać pociągnięty do odpowiedzialności. Mężczyzna odniósł się do zarzutów podczas rozmowy z Faktem.
- Całe życie przeleciało mi przed oczami. Samochody zderzyły się, a ja tylko cudem uniknąłem kolizji. Podróżowałem z żoną i małym dzieckiem. Nie zatrzymałem się od razu, ponieważ za mną jechała ciężarówka przewożąca butle z gazem, która mogła nie zdążyć wyhamować. Zjechałem na pobocze, a następnie wybiegłem z auta, by pomóc poszkodowanym. Moja żona w tym czasie zajęła się naszym płaczącym dzieckiem – wyjaśnił. [Czytaj więcej: Sekundy przed tragedią na DK nr 51. Świadek zarejestrował zdarzenie. Szokujące nagranie podzieliło internautów [WIDEO])
Kim były ofiary?
Z osobówki zostały jedynie strzępy. Jak udało nam się ustalić, w wyniku wypadku życie stracił 53-letni Grzegorz A. oraz jego 17-letni syn, Antek.
Nastolatek swego czasu dorabiał na stacji paliw Shell, zlokalizowanej przy al. Sikorskiego w Olsztynie. Zajęcie traktował jako formę dorobienia w przerwie od szkolnych obowiązków. W otoczeniu Antek uchodził za chłopaka pracowitego, zaradnego, ułożonego i odpowiedzialnego.
- Wzorowy syn - mawiała o nim matka, Marta A.
Ukończył naukę w Szkole Podstawowej nr 2 im. Jarosława Dąbrowskiego w Olsztynie, uczęszczając do klasy sportowej. Następnie podjął dalszy etap edukacji liceum, które granicy z parkiem Kusocińskiego. Poza sportem, Antek interesował się również informatyką, mając do tego ogromne predyspozycje. Razem z ojcem, Grzegorzem lubili też spędzać czas torze gokartowym.
Komentarze (11)
Dodaj swój komentarz