Wysoki czynsz to główna przyczyna likwidacji większości biznesów w centrum i na starówce.
- Nie jesteśmy w stanie na kawach i ciastkach zarobić na tak horrendalny czynsz - mówił nam niedawno właściciel jednej z kawiarni na starówce.
Ten sam problem mają przedsiębiorcy w centrum. Ostatnio z olsztyńskiej mapy lokalnych biznesów zniknął sklep odzieżowy Shirley, który mieścił się w sporym lokalu przy alei Piłsudskiego. Jak nieoficjalnie udało nam się dowiedzieć, czynsz za ten lokal wynosił niemal... 30 tysięcy złotych!
Teraz w tym miejscu będzie apteka należąca do lokalnej sieci Arnika.
Od dawna nie ma również chętnych na spory lokal po upadłym biurze Orbis przy alei Piłsudskiego. Lokal stoi pusty, bo jak możemy się domyślić, czynsz jest dla wielu przedsiębiorców nie do przeskoczenia. Podobnie wygląda sprawa lokalu sąsiadującego z tym po biurze podróży. Latem z wyprowadziła się stąd kwiaciarnia.
Na ulicy Pieniężnego, gdzie do niedawna mieścił się niedrogi sklep z dodatkami: butami, torebkami, czy szalikami, też nie jest łatwo. Sklep upadł, a w okolicy obserwujemy teraz niemal same banki, czy salony sukien ślubnych.
Jeśli ktoś w tej lokalizacji chce wyjść na swoje – zajmuje małe lokale i to... w piwnicy. Tak jest w przypadku niedrogiego outletu. Choć realiści twierdzą, że i ci przedsiębiorcy w końcu się poddadzą.
Wszystko wskazuje na to, że niebawem w centrum pozostanie nam jedynie galeria Alfa, której ''handlowa okolica'' zniknie.
Komentarze (3)