Dariusz Morsztyn z Warmii i Mazur wziął udział w najtrudniejszych takich zmagań na świecie w Finnmarkslopet w Norwegii. Zawodnicy w tym wyścigu psich zaprzęgów - muszą pokonać 1000 km!
Kilkakrotnie publikowaliśmy relację Morsztyna z tej niesamowitej podróży. Nie dziś. Nasz Biegnący Wilk zrezygnował z wyprawy, bo jak twierdzi przede wszystkim liczy się zdrowie jego przyjaciół – psów, które są apatyczne i nie mają apetytu, są zdolne biec dalej, ale Morsztyn słusznie nie chce ryzykować.
- Psy są bardzo zmęczone, straciły na wadze, najbardziej dzielne "wheel dogi" - "Paktok i Paneeraq. Dina ma lekko opuchniętą łapę i nie może biec. Mimo, że psy są apatyczne i niedożywione ale wiem, że jak im każę to będą biec dalej... Problemem podstawowym jest to, że bez apetytu i jedzenia psy nie są w stanie pokonać tak trudnej trasy i doprowadziłoby to być może do niebezpiecznych dla nich sytuacji. Analizujemy sytuację z weterynarzami, którzy dzielnie od świtu przeglądają psy w odpoczywających zaprzęgach. Ich analiza jest taka, że poza dużym zmęczeniem psy w zaprzęgu nie wykazują niebezpiecznych sygnałów. Ale to ja znam swoje psy najlepiej i decyduję o zaprzestaniu dalszej jazdy... Jest to trudna decyzja. Bardzo trudna... Choćby z tego powodu, że przygotowywałem się do startu na 1000-kilometrowej trasie Finnmarkslopet od trzech lat. NAWAŻNIESZY JEST JEDNAK DOBROSTAN ZWIERZĄT. Wolę wycofać się w momencie, kiedy psom nic nie zagraża, niż doprowadzać do niebezpiecznych dla nich sytuacji. Niewątpliwie wyruszenie na dalszy szlak - bardzo trudny, kiedy zwierzęta są już bardzo zmęczone i w dodatku przyjmują zbyt małą ilość posiłku (niezbędnego w tej chwili) bez wątpienia mogłoby spowodować dla moich przyjaciół bardzo niebezpieczną sytuację. A na to nie pozwolę – stwierdził wycofując się z wyprawy Dariusz Morsztyn – nasz Biegnący Wilk.
Więcej relacji w wyprawy na stronie www.biegnacy-wilk.pl – warto zajrzeć i zapoznać się z relacjami Morsztyna opatrzonymi niesamowitymi zdjęciami!
Komentarze (8)
Dodaj swój komentarz