Dziś jest: 15.05.2025
Imieniny: Izydora, Nadziei, Zofii
Data dodania: 2013-02-26 09:10
Ostatnia aktualizacja 2014-07-15 10:58

Iwona Starczewska

''A jednak można''. Mieszkańcy nieruchomości przy ul. Jagiellończyka odetchną z ulgą?

W połowie lutego otrzymaliśmy list od Pana Wojciecha, jednego z właścicieli nieruchomości przy ul. Jagiellończyka, który opisał nam absurdalną sytuację, której stał się ofiarą. Dopiero po opisaniu tej sprawy przez lokalne media - sprawą ''na poważnie'' zajęła się policja, która do tej pory twierdziła, że pomóc nie może.

reklama

''A jednak można'' – tak całą sprawę komentują mieszkańcy nieruchomości przy ul. Jagiellończyka 31. Po opublikowaniu przez nas ich listu ( tu->) – okazało się, że policja jednak może pomóc, mimo że do tej pory funkcjonariusze twierdzili, że w tej sprawie nikt nie złamał prawa.

Ale od początku...

Tak w połowie lutego sytuację opisał nam Pan Wojciech jeden z właścicieli i mieszkańców nieruchomości przy ul. Jagiellończyka 31 w Olsztynie.

Chciałbym opisać państwu przypadek, który wszystkim nam mieszkańcom i nie tylko - bardzo utrudnia obecnie funkcjonowanie. Rozwiązanie tej sprawy wydawało nam się z pozoru proste, jednak ku naszemu zdziwieniu, żaden z  właściwych organów - Policja i Straż Miejska absolutnie nie chce nam pomóc. Po ich wizytach - jesteśmy już bezradni. Około pięć miesięcy temu na ulicy Jagiellończyka, obok naszej posesji, doszło do kolizji drogowej. Jednym z jej uczestników był samochód - Opel Combo. Właściciel ( ?) tego auta, zwrócił się z prośbą do jednego z lokatorów( nie właścicieli) naszego budynku, aby na chwilę wprowadzić uszkodzone auto na teren naszej ogrodzonej działki. Sam zadeklarował, że zorganizuje szybko transport uszkodzonego auta. Miało to trwać kilka godzin... Wprowadził je jednak bardzo niefortunnie i bez jakiejkolwiek konsultacji, zastawiając metalową furtkę, która jest wejściem na teren naszej nieruchomości. Mijały tygodnie, potem miesiące - nikt po uszkodzone auto nie zgłaszał się. Stało się ono już nie tylko dla nas dużym kłopotem, firma zajmująca się wywozem śmieci, podczas każdej wizyty ma także kłopot ze sprawną wymianą kontenera. Remont elewacji naszego ogrodzenia, także był bardzo utrudniony

Pod koniec stycznia, postanowiłem powiadomić Policję, o porzuceniu auta na terenie naszej posesji. Po godzinie od zgłoszenia, przybył patrol. Panowie policjanci obejrzeli auto, oraz sprawdzili jego status. Okazało się że auto posiada fałszywe numery rejestracyjne, gdyż te należą do auta zupełnie innej marki. Numer nadwozia VIN, był prawidłowy, przypisany do auta OPEL COMBO. Pojawienie się patrolu, i uzyskanie tych informacji, potraktowałem jako przełom w sprawie. Spodziewałem się szybkiego działania, które sprawi że porzucone auto zniknie z naszej posesji, jednak informacje i porady jakie otrzymałem od Policji - sprawiły że zaniemówiłem...

Podsumuję je:

1. Auto nie stoi w pasie ruchu, więc nikomu nie zagraża.

2.Auto co prawda posiada wadę prawną tj. fałszywe numery, ale formalnie nie jest uczestnikiem ruchu.

3. Oba auta- te wynikające z tablic rejestracyjnych, i te o numerze VIN - nie są poszukiwane.

4. Właścicieli obu w/w aut chroni ustawa o ochronie danych osobowych, więc nie możemy do nich dotrzeć indywidualnie.

5. Z punktu widzenia prawa - nie ma tu przestępstwa.

Otrzymaliśmy także poradę:

1. Mamy prawo na własny koszt dokonać transportu, i umieścić auto na strzeżonym parkingu.

2.Wynikające z tego koszty, mamy ponieść jako wspólnota lokalowa.

3.Możemy wystąpić formalnie pismem, o wydanie danych osobowych właściciela(-li),jednak bez gwarancji ich otrzymania.

4.Wszelkie poniesione koszty, możemy odzyskać na drodze prawnej, z powództwa cywilnego, jednak pod warunkiem posiadania danych osobowych drugiej strony.

Jeszcze mniej miała do powiedzenia Straż Miejska, do której także się zwróciłem o pomoc. Usłyszałem - " Przecież te sprawę prowadzi Policja".

Za kilka dni, minie pół roku - kiedy to nieuczciwy, nieznany nam człowiek pośpiesznie wepchnął  rozbite auto, z fałszywym numerem rejestracyjnym - na teren naszej prywatnej posesji. Dziś już doskonale wiemy że nie chodziło tu o żadną przysługę - On musiał je usunąć z pasa ruchu, bo tam działało prawo.

Wiemy też, że staliśmy się ofiarą oszusta. Wiemy także najgorsze - nikt formalnie nie chce nam pomóc, aby rozwiązać tę sprawę.

Po opublikowaniu tego listu przez nas i inne lokalne media – policjanci postanowili dotrzeć do właściciela pojazdu. Ten zgodził się na własny koszt zabrać auto z podwórka mieszkańców nieruchomości przy ul. Jagiellończyka.

 

Komentarze (3)

Dodaj swój komentarz

  • rwa kulszowa 2013-02-26 09:45:25 217.153.*.*
    Policja - to słowo wzbudza już jedynie salwy śmiechu w społeczeństwie :)
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 0 0
  • oleli i naprawili? 2013-02-26 09:44:35 89.228.*.*
    Po prostu gliniarze z lenistwa olali sprawę. Anons w mediach zmusił ich do działania.Właściciele posesji winni wystawić ra-k za parkowanie właścicielowi pojazdu.
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 0 0
  • jamama 2013-02-26 09:43:30 83.24.*.*
    Cóż za uprzejmość ze stron właściciela pojazdu - zgodził się na własny koszt zabrać samochód, który powinien być skonfiskowany przez policję (kradzione numery). Szkoda, że nie zażądał odszkodowania za bezprawne przetrzymywanie swojej własności, albo za konieczność usunięcia samochodu złomu;-) Ale wyjdź na Starówkę z piwem - zaraz Cię zgarną...;/
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 0 0

www.autoczescionline24.pl