Zakaz palenia w miejscach publicznych, między innymi na przystankach autobusowych, Rada Miasta wprowadziła w 2006 roku. Jak się okazuje, wielu z nas wciąż nie zdaje sobie sprawy z obowiązującego prawa.
Niepalący denerwują się, zwracają uwagę, tym którzy wciąż nie przestrzegają zakazu. Niemal codziennie rano jestem świadkiem tej samej sytuacji.
Miejsce - przystanek przy skrzyżowaniu ulicy Towarowej i Dworcowej, bohaterowie - zmieniający się, choć zawsze to osoby niepalące czekające na autobus i dwóch młodocianych, dialog - czy Panowie nie wiedzą, że na przystankach nie można palić? Na to młodzi mężczyźni odpowiadają chórem – A widzi gdzieś tu Pani zakaz?
No i rzeczywiście, zakazu jak nie było, tak nie ma. Na wielu przystankach autobusowych, tych administrowanych przez Ruch jak choćby ten przy skrzyżowaniu ulicy Towarowej z Dworcową, wciąż brakuje tabliczek informujących o zakazie. Władze Ruchu tłumaczą, że wynika to ze zwyczajnego chuligaństwa, tabliczki były, jednak wciąż ktoś je usuwa. Problem jednak w tym, że do Olsztyna zwłaszcza w tym wakacyjnym okresie zjeżdża masa turystów. Skąd oni mogą wiedzieć, że obowiązuje zakaz palenia na przystankach, skoro nic o tym nie informuje? Takie osoby może spotkać naprawdę kosztowna niespodzianka bo mandat jaki straż miejska ma prawo wypisać wynosi od 20 nawet do 500 złotych.
A przecież nie każdy śledzi rozporządzenia Rady Miasta – tym bardziej turyści. Administratorzy przystanków inni niż ZKM rozkładają jednak ręce, bo faktem jest, że ciągłe zawieszanie wciąż usuwanych tabliczek to walka z wiatrakami.
Komentarze (9)
Dodaj swój komentarz