Nasilający się konflikt
Spór między pracodawcą a związkowcami narasta od miesięcy. OPZZ Konfederacja Pracy domaga się głównie podwyższenia płacy o 1200 zł brutto dla każdego zatrudnionego w sieci sklepów Kaufland oraz poprawę warunków pracy. Związkowcy zaznaczają, że obecny poziom wynagrodzeń zbliżony do stawki minimalnej (często 3700 zł „na rękę”), jest nieakceptowalny przy ciągłym zwiększaniu liczby obowiązków.
Powody strajku. „Nie było żadnych konkretów na stole”
W związku z powyższym zatrudnieni zdecydowali się na przeprowadzenie strajku ostrzegawczego. Jak powiedział w rozmowie z Polskim Radiem przewodniczący OPZZ Konfederacja Pracy, Wojciech Jędrusiak, niedzielne przedsięwzięcie stanowiło „odpowiedź na brak zaangażowania ze strony spółki”.
- Pracodawca w ogóle nie przygotował się do rozmów, nie miał przygotowanych danych, nie było żadnych konkretów na stole. W związku z tym zdecydowaliśmy się na taki krok, żeby ten strajk przeprowadzić i żeby zmotywować w jakiś sposób zarząd do poważnego przyjrzenia się sytuacji pracowników, ponieważ ona jest obecnie bardzo ciężka – wyjaśniał.

Nie we wszystkich punktach przerwano pracę
Strajk zapowiadano na niedzielę handlową, 14 grudnia, w godzinach 12:00-14:00. Kasjerzy, pracownicy hal, magazynów i kompletacji mieli wówczas przerwać wykonywanie swoich obowiązków. Finalnie, nie we wszystkich punktach zdecydowano się na taki krok.
- Zakładamy, że ewentualnie dwugodzinny strajk ostrzegawczy będzie miał charakter ograniczony i obejmie jedynie część marketów. Zrobimy wszystko, aby klienci nie odczuli żadnych niedogodności – przekazała mediom dyrektor pionu Corporate Affairs Kaufland Polska, Katarzyna Łosińska-Burdzy.
W marketach położonych m.in. w Olsztynie czy Mrągowie handel przebiegał bez zakłóceń.

Pracownicy rezygnowali pod presją?
Z kolei Wojciech Jędrusiak, podczas nagrywania transmisji na żywo z marketu w Łowiczu, w którym z kolei do strajku doszło, wskazał, iż w niektórych punktach pracownicy mieli być zastraszani i zniechęcani przez dyrekcję do przerwania pracy.
Warto wspomnieć, że w czwartek, 11 grudnia, zarząd Kauflandu zapowiedział podwyżki dla ponad 12 000 pracowników. Jędrusiak oświadcza jednak, że oferta jest zbyt niska. Chodzi bowiem o 200 zł brutto miesięcznie.
- Nie możemy się wiecznie ścigać z najniższą krajową. Zyski spółki są olbrzymie. Firmę stać, aby godnie wynagradzać i poprawiać. Póki co, to się nie dzieje – mówił przewodniczący OPZZ Konfederacji Pracy, dodając, że do związku dołączają również pracownicy innych sieci handlowych, takich jak Biedronka, ALDI, Dino czy Rossmann.

Kaufland przy ul. Metalowej 2 w Olsztynie
Będą negocjacje
Dalsze rozmowy z zarządem mają odbyć się dziś, w poniedziałek, 15 grudnia. Jeśli nie uda się obrać wspólnego stanowiska, związkowcy planują przeprowadzenie referendum strajkowego w sprawie strajku generalnego.
Czytaj również:
Znana sieć supermarketów na krawędzi strajku. Związkowcy walczą o podwyżki i lepsze warunki pracy











Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz