Dzieci ze wsi są gorzej ubrane? Kontrowersyjne stanowisko burmistrza
Wtorkowe obrady Rady Miejskiej w Korszach odbiły się szerokim echem nie tylko wśród mieszkańców mazurskiej gminy. Wszystko za sprawą kontrowersyjnej wypowiedzi burmistrza, Jana Adamowicza, dotyczącej dzieci pochodzących ze wsi. Warto wiedzieć, że w gminie Korsze funkcjonują cztery szkoły podstawowe. Ich utrzymanie kosztuje 8 000 000 zł rocznie. Podczas październikowej sesji włodarz gminy zaproponował radnym zlikwidowanie jednej z placówek, położonej we wsi Sątoczno. Adamowicz wskazał, iż 42 uczniów uczęszczających do danej podstawówki, można byłoby przenieść do szkoły w Łankiejmach. Co ważne, dla wielu uczniów korzystniejszą opcję pod względem odległości stanowi placówka położona w mieście, w Korszach. Argumentując takowe rozwiązanie, włodarz użył słów, które wielu uznało za skandaliczne.
- Co innego jest mieć kolegów ze wsi, a co innego z miasta. Może lepiej sytuowanych, może lepiej ubranych. Czasami obserwowałem te dzieci w Sątocznie i zastanawiałem się nad tym, będąc później na spotkaniu w Korszach, jak bardzo te dzieci się różnią. Z zewnątrz, bo może wewnętrznie te dzieci są takie same, ale ich ubiór pokazuje, że ci rodzice rzeczywiście nie mają pieniędzy. Widać po dzieciach, z jakiego środowiska pochodzą. Wrzucenie tych dzieci teraz do szkoły w Korszach to dla wielu byłoby naprawdę traumą. A Łankiejmy są podobnym środowiskiem – tłumaczył.
Rodzice uczniów oburzeni
Po wypowiedzi burmistrza na mównicę weszła mama jednego z uczniów, uczęszczających do podstawówki w Sątocznie. Zabierając głos także w imieniu pozostałych rodziców, wskazała, że słowa poprzednika „bardzo ich ubodły”.
- Mam rozumieć, że nasze dzieci idą do Łankiejm, bo tam też są dzieci gorzej ubrane i biedniejsze? Może nie była to intencja pana burmistrza, ale tak to wybrzmiało – skwitowała mieszkanka gminy Korsze.

Na mównicy mieszkanka wsi Sątoczno, pani Jadwiga
Tłumaczenie burmistrza: „Patrząc na te dzieci, widziałem siebie”
Adamowicz, reflektując się, w jaki sposób jego stanowisko mogło zostać odebrane, przeprosił podczas sesji tych, którzy poczuli się urażeni jego słowami. Samorządowiec tłumaczył, że oparł teorię na własnych doświadczeniach z dzieciństwa, nazywając siebie „chłopcem ze wsi”.
- Patrząc na te dzieci, widziałem siebie. Widziałem siebie, jak poszedłem w 1977 r. do pierwszej klasy szkoły średniej, do wielkiego miasta Olsztyna. Nie trzeba było pytać, kto jest z miasta, kto jest ze wsi. Wczułem się trochę w rolę tych dzieci, jak one by się poczuły, trafiając do Korsz. Dla mnie to była trauma – wyjaśnił.
Poruszenie wśród internautów
Przeprosiny nie rozwiązały jednak sytuacji. W mediach społecznościowych rozgorzała bowiem olbrzymia dyskusja na temat dla wielu „karygodnego” stanowiska burmistrza. Co ciekawe, również jeden z Czytelników portalu Olsztyn.com.pl zwrócił się do naszej redakcji z prośbą o nagłośnienie sprawy, wysyłając treść skargi wystosowanej przeciwko włodarzowi gminy Korsze, „w związku z naruszeniem zasad etyki i godności mieszkańców”.
- Wypowiedź ta jest rażącym naruszeniem zasad etyki, godności osobistej dzieci oraz ich rodzin, a także podstawowych standardów pełnienia funkcji publicznej. (…) Ten człowiek nie może pozostać bezkarny – pisze Czytelnik.
Radna komentuje: „Powinien się pan wstydzić”
Do tematu odniosła się też jedna z radnych gminy, Krystyna Borzęcka. We wpisie, który pojawił się w jej mediach społecznościowych, podkreśliła, że nie może pogodzić się z tym, że „w przestrzeni publicznej padły słowa, które mogły zranić dzieci i rodziców”.
- Widziałam ich twarze na sali – smutek, bezradność, poczucie niesprawiedliwości. To był moment, w którym wielu z nas zabrakło tchu. Te słowa nigdy nie powinny być wypowiedziane – zwłaszcza z ust osoby, która stoi na czele naszej gminy. (…) Powinien się pan wstydzić. Nie wobec mnie, ale wobec tych rodziców, którzy siedzieli na sali i wobec dzieci, które zasługują na szacunek i wsparcie, a nie na krzywdzące oceny – uważa radna.

Źródło: Krystyna Borzęcka - Radna Rady Miejskiej w Korszach / Facebook
W jaki sposób rozwiązać sytuację?
We wpisach umieszczonych w sieci część internautów domaga się referendum w sprawie odwołania burmistrza, który funkcję pełni od 2022 r., inni twierdzą, że włodarz sam powinien zastąpić z urzędu. Zdarzają się również opinie chwalące postawę burmistrza, który potrafił przyznać się do błędu. Przeważają jednak głosy negatywne.
- A nie wiecie co się robi? Trzeba zgłosić i wywalić taką osobę i tyle.
- Niech się poda do dymisji.
- Powinien odejść i podać się do dymisji.
- Ten człowiek jest podły. Nie zasługuje na nic. Obraża ludzi, zero szacunku.
- Człowiek o mentalności folwarcznej.
- Każdy się myli i popełnia błędy. Nie każdy potrafi się do tego przyznać. Postawa pana burmistrza godna szacunku
– komentują internauci.
Ponowne przeprosiny i plany burmistrza
Dwa dni po sesji rady miejskiej Adamowicz zdecydował się na ponowne przeprosiny. Tym razem za pośrednictwem Facebooka. Burmistrz podkreślił, że nie powinien w ten sposób wypowiadać się o dzieciach.
- Użyłem słów i określeń, którymi uraziłem wiele osób. Nie powinienem tak mówić. Przeprosiłem za moją wypowiedź już podczas sesji rady miejskiej. Teraz poprzez ten portal społecznościowy jeszcze raz bardzo, bardzo mocno wszystkich przepraszam – wskazał.

Źródło: Jan Adamowicz - Burmistrz Korsz / Facebook
W rozmowie z PAP Adamowicz poinformował, że na najbliższej sesji zamierza odnieść się do sprawy po raz kolejny. Dodał, że póki co nie zamierza odwiedzić Sątoczna, by porozmawiać z rodzicami i dziećmi, bo „nie widzi na razie takiej potrzeby” oraz, że nikt go tam nie zaprasza. Link do sesji rady miejskiej z 28 października znajduje się tutaj (wypowiedź burmistrza od 2:09:50).












Komentarze (7)
Dodaj swój komentarz