Piesi w Olsztynie nie mają łatwego życia. Od dawna mówi się o kilku problemach, których wydają się nie zauważać olsztyńscy drogowcy. Ci, którzy na co dzień po mieście poruszają się pieszo narzekają, że czas zielonego dla pieszych jest znacznie krótszy niż dla pojazdów. Taka sytuacja jest między innymi koło hipermarketu Real, skrzyżowanie - Wańkowicza/Sikorskiego, piesi i rowerzyści muszą ostatnio znacznie dłużej czekać na zielone niż kiedyś. Podobnie na przejściu dla pieszych przy ratuszu i na rondzie Bema.
Znacznie poważniejszym problemem, na który od dawna zwracają uwagę olsztyńscy społecznicy jest nieodpowiednie oznakowanie przejść dla pieszych w Olsztynie. Często zastosowane jest tylko jedno oznaczenie poziomie P 10. Wciąż w wielu miejscach brakuje oznakowania pionowego. Choć są i takie, gdzie zastosowano tylko znak D-6, a o namalowaniu zebry już zapomniano.
Do niedawna sztandarowym przykładem takiego niewidocznego przejścia, o doznakowanie którego walczyli olsztynianie - było to na ul. Emilii Plater, które mimo że zostało wyposażone w odblaskowe grzybki (najnowszy pomysł MZDiM – red.) to wciąż nie posiadało znaku pionowego D-6. Po interwencji jednego z mieszkańców, który nie dał się zbyć – drogowcy uzupełnili oznakowanie.
Ten mały sukces w najbliższym czasie uda się powtórzyć. Problem braków w oznakowaniu zauważyła olsztyńska Policja i problem poruszyła na posiedzeniu Komisji Bezpieczeństwa Ruchu drogowego. Komisja zgodziła się z wnioskiem przedstawiciela Policji, iż przejścia dla pieszych, które nie są oznakowane (tj. znakiem pionowym D-6 oraz poziomym P-10) należy jak najszybciej doznakować.
Problem jednak w tym, że Policja nie wskazała konkretnych lokalizacji przejść, które trzeba oznaczyć. Komisja wniosła więc o to, by jej członkowie przygotowali takie lokalizacje i przekazali je do Miejskiego Zarządu Dróg i Mostów, który zajmie się uzupełnieniem brakujących znaków.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz