W Olsztynie tegoroczna rekrutacja do żłobków miejskich rozpocznie się 4 maja. Wtedy też o miejsce dla swojego malucha w jednym z czterech miejskich placówek walczyć będą rodzice dzieci do lat 3.
Do olsztyńskich żłobków przyjmuje się dzieci, które ukończyły 1 rok życia, a jego rodzice zamieszkują na terenie miasta, oboje pracują bądź uczą się dziennie, bądź tez rodzic samotnie wychowuje dziecko. Uprzywilejowane są również rodziny, w których przynajmniej jeden z rodziców jest osobą całkowicie niezdolną do pracy i samodzielnej egzystencji lub całkowicie niezdolną do pracy, natomiast drugi z rodziców pracuje zawodowo w pełnym wymiarze czasu pracy lub uczy się w systemie dziennym.
Rekrutacja do żłobków nie jest jednak tak prosta jak mogłoby się wydawać. W miejskich placówkach jest zaledwie 305 miejsc, a zapotrzebowanie jest niemal dwukrotnie większe. Dlatego też, choćby w ubiegłym roku – o przyjęciu dziecka do żłobka decydowało losowanie – reszta została odprawiona z kwitkiem.
Problem brakujących miejsc powraca co roku. O to – jak miasto zamierza rozwiązać ten problem pytamy nowego doradcę prezydenta ds. rodziny w Olsztynie, Jarosława Skórskiego, który w ubiegłym roku jeszcze jako społecznik – grzmiał, że zasady losowego doboru dzieci przyjętych do żłobków są irracjonalne.
- Przyznam, że przed drzwiami urzędu wiele rzeczy wyglądało zupełnie inaczej. Przyglądając się w tej chwili na przykład wspomnianej kwestii żłobków, dostrzegam całe spektrum uwarunkowań, które mocno determinują działania administracji samorządowej – mówi nam Skórski.
Jakie jednak rozwiązania dla problemu miejskich żłobków dostrzega?
- Możliwe są różne rozwiązania problemu z miejscami w żłobkach. Budowa (rozbudowa lub adaptacja pomieszczeń istniejącego) żłobka, zwiększenie dofinansowania do miejsc w żłobkach niepublicznych, lub wprowadzenie czegoś na kształt bonu edukacyjnego dla rodzin z dziećmi do lat trzech. Każde z tych działań ma swoje plusy i minusy i każde niesie za sobą jakieś konsekwencje. Budowa jednego żłobka nie zapewni miejsc wszystkim, a przecież proces inwestycyjny trwa. Dofinansowanie miejsc i bon nie spowodują natychmiastowego pojawienia się wystarczającej ilości miejsc w placówkach niepublicznych. Nie wiadomo również, jaka będzie polityka władz centralnych w tym zakresie. Jakiekolwiek działania muszą być podejmowane z dużą rozwagą i poprawką na to, że budżet gminy jest bardzo napięty. Ze swojej strony mogę zapewnić, że dołożę wszelkich starań, żeby sytuacja uległa poprawie – dodaje Skórski.
Rozwiązaniem wydaje się więc stała dotacja na miejsca w prywatnych placówkach. W wielu miastach Polski z powodzeniem funkcjonuje takie właśnie rozwiązanie. W Olsztynie również istnieją takie dopłaty, jednak ich wysokość jest niewielka. Z rejestru żłobków i klubików dziecięcych oferujących opiekę nad dziećmi do 3 roku życia wynika, że w Olsztynie jest 14 prywatnych placówek. Zwiększenie dotacji do miejsc w tych żłobkach pomogłoby rozwiązać problem.
W ubiegłym roku miasto dopłacało do 248 miejsc w żłobkach i klubach dziecięcych.
Jakie jest Wasze zdanie w tej sprawie?
Komentarze (4)
Dodaj swój komentarz