Taki opis Olsztyna najwyraźniej mocno kłuł w oczy mieszkańców miasta i okolic, bo szybko doczekał się odpowiedzi – nieco inaczej przedstawiającej stolicę Warmii i Mazur.
Tekst stworzyła i przesłała do magazynu Brief rodowita olsztynianka, która jak poinformowała, spędziła w Olsztynie 25 lat.
Jej wizja to zaprzeczenie tego, co przedstawił w Briefie szef agencji Redcomm.
Oto jak personifikuje nasze miasto ''rodowita olsztynianka'':
''Mam 38 lat. Jestem bezrobotny. Wcześniej miałem pracę, którą załatwił mi wujek. Niestety odszedł na emeryturę, a ja straciłem pracę. Wolny czas spędzam w domu, albo czasami na starówce przy piwku za 4 zł, bo na więcej mnie nie stać. Mieszkam z rodzicami. Kiedyś próbowałem założyć własną firmę, ale miasto się nie zgodziło. Na festiwale jeżdżę do Ostródy. Czasami używam technologii, ale bardzo rzadko. Większość spraw wolę załatwiać samodzielnie. Kiedy postoję kilka godzin w kolejce, wtedy wiem, że prawie coś załatwiłem. Jeżdżę autobusem, po bus pasach, wykupując bilet miesięczny za 110 zł. Czasami spotykam się ze znajomymi, którzy są studentami, bo jest ich tu dość sporo. Czasami chodzę na spotkania z politykami, ale nigdy nie mam nic ciekawego do powiedzenia. Urlop spędzam w domu, najlepiej nad jeziorem, a gdy jest ciepło chętnie chodzę oglądać gwiazdy. Pozwala mi to zaoszczędzić parę złotych na rozrywce.
Kocham Olsztyn, ale reklama i to miasto nigdy nie szły w parze. Wystarczy popatrzeć na reklamę Olsztyna na bilbordach, która jest rozklejana… w Olsztynie."
Komentarze (5)
Dodaj swój komentarz