A | A | A
Data dodania: 2013-07-17 12:33
Iwona Starczewska
Pieszo przez Syberię. Kolejni olsztyńscy śmiałkowie ruszają w podróż życia
Dwóch olsztynian Jakub Dorosz i Michał Drózd postanowiło pokonać pieszo trasę o długości 150 kilometrów, która przebiegać będzie przez odludny teren syberyjskiej tundry oraz tak zwany Ural Polarny, wchodzący w skład pasma Gór Uralu. Śmiałkowie ruszają już 30 sierpnia.
reklama
Olsztynianie już 30 sierpnia wyruszą w subpolarne zakątki zachodniej Syberii. Plan minimum zakłada pokonanie pieszo odcinka o długości ponad 150 km (mierząc w linii prostej).
O swoim pomyśle, który oficjalnie poprał i objął honorowym patronatem Prezydent Olsztyna, Kuba pisze na blogu survival.olsztyn.pl, na którym będzie zamieszczał nowości z wyprawy.
- W domu zostawiamy samochody, namioty, kuchenki, duże plecaki, odżywki, żele energetyczne, liofilizaty (za wyjątkiem tych, które zjadać będziemy w pociągu), samopompujące poduszki i inne „cuda”. Przebycie dzikiego terenu chcemy oprzeć o możliwie zminimalizowany ekwipunek, mieszczącym się w niewielkim plecaku. Na pasach i w kieszeniach umieścimy dodatkowo nasze zestawy przetrwania. Ograniczymy zapasy żywności, co przełoży się na konieczność podejmowania prób zdobywania pożywienia w trakcie pokonywania trasy. Chcemy tym sposobem nadać naszej wyprawie nieco survivalowego smaczku oraz postawić samym sobie kilka psychologicznych wyzwań. Mam również nadzieję, że uda nam się przeprowadzić w terenie kilka ciekawych eksperymentów oraz testów sprzętowych. Ogranicza nas jedynie wyobraźnia oraz godzina odjazdu pociągu powrotnego, który rusza z Workuty po 13 dniach od chwili naszego „desantu” nad rzeką Ob.
Marsz rozpoczniemy na bezimiennym moście, zlokalizowanym 100 km na północ od niewielkiej miejscowości Labytnangi. Idziemy do Workuty, położonej po drugiej stronie pasma Uralu oraz do znajdujących się w jej pobliżu „miast widm”. Marszruta na pierwszych i ostatnich dziesiątkach kilometrów, przebiegać będzie przez podmokłe, poprzecinane licznymi rzekami pustkowia, na których spotkać można jedynie stada reniferów. Jej środkowy odcinek prowadzić będzie przez surowe doliny starych gór, stanowiących geograficzną granicę między Europą, a Azją
Spodziewam się, że działanie w tak dzikim i surowym terenie, zmieni podejście i pojmowanie tego czym się zajmujemy. Mowa przecież o obszarze położonym za kołem podbiegunowym, gdzie przez wiele dni ciężko będzie odnaleźć choćby drzewa oferujące schronienie, opał i budulec, nie wspominając już o napotkaniu człowieka oraz oznak cywilizacji. Nasza trasa marszu, przebiegająca z punktu „A” do „B”, nie będzie oferowała możliwości jej skrócenia, na przykład przez zatoczenie mniejszej pętli. Pozostanie nam zatem ją po prostu pokonać i przejść. Wybrany odcinek obfituje w liczne, lodowate rzeki, na których próżno szukać przepraw. Styl „na Bear`a” może się tu nie sprawdzić – nikt po nas się nie pofatyguje, gdy dopuścimy do sekundy nieuwagi i choćby skręcimy nogę w kostce. Pomijając uczucie głodu, wpływ wiatru i wysokiej wilgotności, trudności w nawigacji z wykorzystaniem mapy i kompasu, czynnikiem wywołującym deprymujący stres może być po prostu otaczająca nas przez wiele dni marszu gigantyczna pusta przestrzeń…
Zapraszam do śledzenia przygotować do naszej wyprawy. Postaram się możliwie często zamieszczać opisy i zdjęcia. Trzymajcie kciuki za prawidłowy wybór kamery HD. Po powrocie postaramy się zamieścić kilka filmików, w tym także recenzji użytego sprzętu – pisze na blogu Kuba.
Źródło: gazeta.mazury.pl/survival.olsztyn.pl
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz