- Nasze bloki od lat były ogrodzone wstrętną siatką "bo obcy przyjdą, nabrudzą i okradną" – taki był argument kilku mieszkańców. Zamki w bramkach i tak były zepsute, a domofon na ogół nie działał i często-gęsto po gości trzeba było biegać do bramki, aby ją otworzyć. Wstyd na całe osiedle, bo dawna spółdzielnia w ochronie przed ''obcymi'' zagrodziła nawet chodnik prowadzący do przystanku "bo jest na naszej ziemi".Miałam nadzieję, że wspólnota, która powstała, będzie bardziej myśląca, ale chyba nic z tego. Rozumiem ogrodzenie placu zabaw, nawet bramkę na ten plac, ale zamek w bramce to już przesada. W ramach jesiennych porządków nasza wspólnota kupiła nam mieszkańcom, nowe, solidne, wysokie bramy, wykonane z kwasówki. Ciekawa jestem, czy bez problemu przejedzie wózek inwalidzki lub nosze lekarskie - jeśli zajdzie taka potrzeba - opowiada nasza czytelniczka, mieszkanka bloku przy ul. Złotej. - Brakuje tylko zasieków z drutu kolczastego, budki strażniczej i złego psa - dodaje.
Czy na Waszych osiedlach również zdarzają się takie absurdy?
Komentarze (7)
Dodaj swój komentarz