Dziś jest: 24.04.2024
Imieniny: Feliksa, Grzegorza
Data dodania: 2007-12-04 22:41

redakcja_515168

UWM: Koniec fabryki magistrów

Uniwersytet ustalił, że jeden promotor w ciągu roku nie może mieć więcej niż 30 dyplomantów. Dotychczas zdarzało się, że niektórzy naukowcy prowadzili magisterki dla ponad setki

reklama
Uniwersytet ustalił, że jeden promotor w ciągu roku nie może mieć więcej niż 30 dyplomantów. Dotychczas zdarzało się, że niektórzy naukowcy prowadzili magisterki dla ponad setki studentów Uniwersytet Warmińsko-Mazurski kilka lat temu przyjął zasadę, że na seminarium u jednego naukowca nie może być więcej niż 12 studentów. Zajęcia z magistrantami powinien prowadzić samodzielny naukowiec z tytułem co najmniej doktora habilitowanego, a za zgodą rady wydziału mogą się nimi opiekować także adiunkci i asystenci ze stopniem doktora. Tak było teoretycznie. - W praktyce te normy były na wielu kierunkach przekraczane - mówi Józef Górniewicz, prorektor UWM ds. dydaktycznych. - Obliczyliśmy, że na najbardziej obleganym kierunku, czyli prawie - na jednego promotora przypada średnio 21 studentów. Jednak dobrze wiemy, że niektórzy profesorowie na tym wydziale mają nawet po 100 magistrantów rocznie. Dlatego ustaliliśmy, że promotor może mieć nie więcej niż 30 dyplomantów. Prorektor jest przekonany, że ustalenie takiego limitu poprawi jakość prac dyplomowych. - Wierzę, że nad 30 pracami promotor może jeszcze jakoś zapanować - mówi. - Przy większej liczbie to niemożliwe. Taki przepis wpłynie też, że na poszczególnych kierunkach pracownicy będą równomiernie obłożeni pracą. Nie będzie już dochodziło do takich sytuacji, że jeden profesor ma 50 magistrantów, podczas gdy inny doktor tylko jednego lub dwóch. W tym roku za jedną obronioną pracę dyplomową promotor dostawał około 300 zł brutto. - Łatwo policzyć sobie, że ten, który miał w ciągu roku sto takich prac, zarabiał nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych - dodaje Górniewicz. - Teraz takich sytuacji już nie będzie. Co na to naukowcy? - To będzie kolejny martwy przepis - uważa prof. Jerzy Kasprzak z wydziału prawa i administracji. - Jeśli taki limit rzeczywiście zacznie obowiązywać, to przy tak dużej liczbie studentów [w tym roku wydział ten skończy około 940 absolwentów - red.] zabraknie nam kadry do prowadzenia seminariów. Mamy za mało pracowników - tłumaczy. - W tej chwili w Olsztynie jestem promotorem około 40 prac magisterskich, a pracuję jeszcze na drugim etacie w Białymstoku, gdzie żadnych limitów nie ma. Denerwuje mnie to, że patrzy się na nas, jakbyśmy robili to dla pieniędzy. Wcale tak nie jest. Moim zdaniem promotor jest w stanie spokojnie zapanować nad 50 magistrantami. O limitach powinny decydować władze wydziału, a nie rektorzy. Innego zdania jest prof. Zbigniew Endler, rzecznik dyscypliny naukowej na UWM. - W naukach przyrodniczych i technicznych promotor nie może mieć więcej niż trzech dyplomantów. Limit 30 prac ma może rację bytu w naukach społecznych i humanistycznych. Ale trudno mi w to uwierzyć. To może rodzić różne patologie. Studenci zaczynają przepisywać prace bez podawania źródeł, bo liczą, że nikt tego nie zauważy - tłumaczy profesor. - Od studentów z pedagogiki, a także kierunków filologicznych docierają do mnie czasem pewne żale. Skarżą się, że nie mogą się nawet skontaktować ze swoim promotorem, który poza nimi ma jeszcze kilkudziesięciu innych magistrantów. Co o limicie wprowadzonym dla promotorów myślą studenci? - Obecnie piszę pracę magisterską u promotora, którego grupa liczy 24 studentów - mówi Paweł Błażejczyk, student z wydziału prawa i administracji. - Ze swoim profesorem mamy bardzo dobry kontakt i możemy liczyć na jego pomoc. Ale studenci cisną się do znanych profesorów, którzy mają rocznie po 130 magistrantów, a później odbija się to na jakości ich dyplomowych prac.
Tagi: UWM

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz


www.autoczescionline24.pl