Przyszła wiceminister skarbu, do niedawna wicemarszałek naszego województwa na swoim profilu na portalu społecznościowym pochwaliła się, że zdała egzaminy na myśliwego. To wywołało burzę wśród internautów, którzy nie szczędzili Pasławskiej często niewyszukanych słów krytyki.
Tymczasem Pasławska na swoim Blogu i profilu na FB wyjaśnia:
Nie spodziewałam się, że mój wpis na Facebooku o zdanych egzaminach myśliwskich wzbudzi tyle negatywnych komentarzy. Dlatego odpowiadam krytykom: na testach strzela się do tarczy, a prawdziwy myśliwy (nie mylić z kłusownikiem), to największy przyjaciel zwierzyny.
Ludzie ubolewają nad losem zastrzelonych przez myśliwych dzików czy saren, tymczasem jedzą mięso, noszą buty i odzież ze skóry, używają kosmetyków czy leków testowanych na zwierzętach. Jeżdżą samochodami niszczącymi środowisko naturalne, mieszkają w budynkach zbudowanych na miejscu wyciętych lasów. Sarny w naturze też padają łupem wilków, tak już niestety ten świat został zaprojektowany.
Zgodzę się oczywiście, że nie każdy nazywający siebie myśliwym zasługuje na to miano. Prawdziwy łowczy tępi złe postawy w swoim środowisku, a strzela w ostateczności. Jako adept myślistwa mogę Państwa zapewnić, że wielogodzinne tropienie zwierzyny, zimowe dokarmianie, nocne spacery po lesie i w ogóle łowieckie obyczaje są znacznie bardziej fascynujące od naciśnięcia spustu strzelby. Dlatego jeszcze raz zaapeluję: nie mylmy myślistwa z kłusownictwem!
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz