W nocy temperatura powietrza wyniosła nawet -10 stopni, a to oznacza, że policjanci i strażnicy miejscy uaktywnili działania poszukiwawcze osób bezdomnych, które mieszkają na działkach, czy chowają się na dworcach. Wszyscy bezdomni, o ile spełnią warunek trzeźwości - mogą skorzystać z pomocy schroniska, które oferuje noclegi. Problem jednak w tym, że w miejskim obiekcie brakuje już miejsc. Obiekt zamieszkuje obecnie około 140 osób, mimo iż schronisko oferuje 106 miejsc noclegowych.
O problemie bezdomności w Olsztynie rozmawaliśmy z dyrektorką schroniska dla osób bezdomnych, Jadwigą Danilczyk. Jak wyjaśniła, kiedy jest tak silny mróz, nie mają prawa nikogo odesłać z kwitkiem, nawet tych osób, które nie spełniają warunku trzeźwości.
Czy zdarza się, że muszą Państwo odesłać bezdomnego ''z kwitkiem''?
Codziennie mamy zdarzenia, na które tracimy mnóstwo czasu. Chodzi mianowicie o to, że zgłasza się do nas masa osób, które nie pochodzą z Olsztyna, a innych gmin. Codziennie pertraktacje z osobami, które nie powinny do nas trafić to naprawdę zajmujące i nużące zajęcie, bo zamiast skupić się na pracy z olsztynianami potrzebującymi pomocy, musimy starać się pokierować tamtymi osobami, by trafiły do ośrodka pomocy swojej gminy. Oczywiście staramy się nie odsyłać ich, zapewniamy ten jeden – dwa noclegi, zwłaszcza teraz zimą, jednak gdybyśmy wszystkich przyjezdnych przyjmowali zwyczajnie nie byłoby miejsca w schronisku.
A więc posiadanie ostatniego meldunku w Olsztynie jest warunkiem koniecznym przyjęcia takiej osoby pod dach schroniska?
Tak – mamy dwa warunki, które muszą być spełnione. Po pierwsze ostatni meldunek takiej osoby musi być w Olsztynie, a także musi to być osoba trzeźwa.
Z tym, jak wiemy jest trudno. Takie osoby chyba omijają schronisko szerokim łukiem prawda?
Rzeczywiście – dla wielu osób bezdomnych to alkohol nie dach nad głową jest najważniejszy. I o ile, latem możemy na to przystać, to zimą – staramy się i takie osoby jednak ściągać do schroniska, bo jest po prostu za zimno.
Wiecie więc Państwo gdzie przebywają takie osoby?
Pracownicy schroniska wraz ze strażnikami miejskimi znają stałe miejsca, w których żyją bezdomni w Olsztynie. Część z nich radzi sobie i nie chce mieszkać w schronisku. Takich osób na terenie Olsztyna jest około 30-40. Mieszkają często na działkach i nie chcą przenosić się do schroniska. Jeśli jednak jest bardzo zimno, to nawet tych, którzy bardzo oponują ściągamy do schroniska. Latem – kiedy sprawdzimy, że sobie radzą i nie ma zagrożenia dla ich zdrowia i życia, zostawiamy ich w spokoju.
Czy zdarzają się bardzo młode osoby bezdomne?
Coraz częściej przychodzą do nas młodzi ludzie, czy to po alkoholu, czy dopalaczach, które chcą pomocy, bo jak twierdzą – rodzice wyrzucili ich z domu. To oczywiście absurd. Tłumaczymy im, że muszą wrócić do domu, pogodzić się z rodzicami, bo miejsce to jest dla osób bezdomnych. Zdarzały się tak absurdalne zdarzenia, że po takich rozmowach ci młodzi ludzie przychodzili i mówili nam, że wymeldowali się od rodziców, a więc są bezdomni i potrzebują naszej pomocy.
Schronisko jest zależne od Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, a ten z kolei od ratusza. Czy miasto wspiera Was w dążeniu do powiększenia ośrodka?
To też nie jest tak. My potrzebujemy więcej miejsc, ale jakoś radzimy sobie z tym, co mamy, ale też nie chcemy, by bezdomni mieli u nas na tyle komfortowo, by nie próbowali samodzielności, poszukiwania pracy itd. Mamy być przecież doraźną pomocą. My na bieżąco staramy się pomagać im w usamodzielnianiu się. Staramy się ich namawiać, by szukali pracy, tańszej stancji, na którą będzie ich stać. Przecież rozwiązaniem nie jest bezdomność, chcemy im to pokazać.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz