Dziś jest: 20.07.2025
Imieniny: Czesława, Hieronioma
Data dodania: 2014-12-08 08:55

Iwona Starczewska

Miasto reklam, czyli studenci o szpecącym miasto problemie

W Kortowie powstało miniaturowe miasteczko reklam. Celem tej instalacji jest pokazanie jak poważnym problemem staje się ''dekorowanie'' polskich miast - także Olsztyna - wielkimi, kolorowymi reklamami.

reklama

O problemie wielkich reklam w centrach miast mówi się od dawna. Sam Prezydent RP Bronisław Komorowski zauważał wielokrotnie, że potrzeba zmiany w zarządzaniu miejskimi krajobrazami. Potrzeba określonych z góry zasad instalowania reklam, wyznaczania miejsc, gdzie kolorowe płachty reklamowe nie mogą się pojawiać.

Tymczasem wciąż w polskich miastach problem narasta. Wystarczy krótki spacer ulicami Olsztyna, by zauważyć, że brakuje określonego systemu umieszczania reklam. Centrum stolicy Warmii i Mazur przykryte jest wielkopowierzchniowymi płachtami reklamowymi, które skutecznie szpecą miejską przestrzeń.

Na ten palący problem postanowiły zwrócić uwagę również studentki Architektury krajobrazu z UWM-u: Gosia Staś i Daria Magdzińska. Zbudowały "Reklamowe overload - Miniaturowe miasteczko reklam".

- Instalacja przedstawia problematykę przepełnienia krajobrazu reklamami. Miniaturowe miasteczko pozwala wyobrazić sobie jak prezentuje się nasza przestrzeń. Tego typu obiektów jest tak wiele, że nie sposób ich nie zauważyć. Jednak, czy z nadmiaru reklam ich przesłanie nie staje się mniej czytelne? - informują autorki projektu.

Jak wyjaśniają w swojej instalacji, szpecące reklamy to nie tylko problem estetyki, ale również spore zagrożenie dla bezpieczeństwa mieszkańców miasta.

- Niektóre miasta są przeciążone kolorowymi reklamami i wielkoformatowymi billboardami. Jest ich za dużo i o ile sama reklama to nic złego, musi być w odpowiedni sposób ustalone jej miejsce. Reklamy coraz częściej uważane są za zanieczyszczanie wizualne i szpecącą ingerencję w piękno krajobrazu naturalnego jak i urbanistycznego, a także rozrywkę dla kierowców. Na drodze można zwariować. Jadąc można przez całą trasę czytać tylko billboardy. Trzeba się naprawdę porządnie skoncentrować, gdzie się jedzie, wytropić potrzebne znaki kierunkowe i zignorować resztę – dodają autorki.

Co ciekawe, studentki przygotowały instalację w ramach zajęć ''Nowe trendy w architekturze krajobrazu". Jeśli rzeczywiście reklamowa pstrokacizna uznawana jest już za trend – to przed władzami polskich miast sporo pracy, by ten proces zatrzymać.

 

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz