65 letni emeryt poprosił mnie o pieniądze na chleb. Stara gadka, pomyślałem i od razu zagaiłem coś o tym, czy to na pewno na chleb. Od razu spotkałem się ze stanowczym, pełnym rozpaczy głosem. – Proszę Pana, nie życzę Panu, aby musiał Pan w wieku 65 lat, jak ja, chodzić i żebrać. Myśli Pan, że to dla mnie nie jest wstyd? Chodzić i prosić młodych, takich jak Pan o pieniądze?...- mówił starszy przechodzień. Wywód ten sprawił, że jednak dałem kilka drobnych. Uścisnął mi dłoń i odszedł. Coś jednak pokusiło mnie, żeby pójść za przekonującym „żebrakiem”. Krótka droga zaprowadziła nas obu do osiedlowego sklepu, gdzie Pan z nonszalancją w głosie prosił o trzy winka - owoce leśne.
Inny bezdomny zaczepił mnie niedawno, prosząc o 6 złotych na zupę pomidorową w konkretnym barze mlecznym podając dokładną jej cenę. Odmówił jednak wzięcia mniejszej kwoty, jaką akurat miałem w portfelu. Kolejna zapłakana kobieta, prosząc o pieniądze na bilet, jednocześnie zionie na kilka metrów alkoholem. To kilka przykładów, jakich można mnożyć bez końca. Są one jednak dowodem na to, jak wielu ludzi cynicznie wykorzystuje empatię innych.
Po takich sytuacjach człowiek staje się odporny na potrzeby i krzywdę. Mówi się tyle o znieczulicy, o tym, że dziś dbamy tylko o siebie. Z drugiej jednak strony krętaczy, którzy sprawiają, że traci się zaufanie do naprawdę potrzebujących, nie brakuje. To trudna sytuacja dla wielu ludzi, którzy rzeczywiście chcieliby pomóc.
Czy jest jakaś słuszna postawa w takich przypadkach? Jak pomóc, nie będąc naciągniętym i czy odmówić nie mając pewności, że „potrzebujący” kłamie?
Komentarze (2)
Dodaj swój komentarz