Jeden z mieszkańców miejscowości Słupy poinformował nas o tym, że wracając z pracy po godzinie 22 został zawiadomiony przez kierowcę MPK, że musi wysiąść w Kieźlinach lub Różnowie, bo do Słup autobus nie pojedzie. Nasz czytelnik został więc zmuszony zamówić sobie taksówkę, która dowiozła go do domu.
Przypomnijmy, po tym jak Zarząd Komunikacji Miejskiej ustalił, że miejscowości Gminy Dywity obsługiwane będą przez dwie linie podmiejskie 88 i 82, wyznaczono nowe trasy tych autobusów, które przebiegały przez miejscowości Kieźliny, Dywity, Różnowo i Słupy.
Już zimą ubiegłego roku okazało się, że kierowcy MPK nie są przygotowani do tego, by poruszać się wąskimi powiatówkami, między miejscowościami leżącymi w Gminie Dywity, a tabor jakim dysponuje MPK – nowoczesne autobusy z automatyczną skrzynią biegów - nie sprawdza się na tych trasach.
Problem powrócił w tym roku, już po pierwszych opadach śniegu. Wczoraj o godzinie 18.00 jeden z autobusów MPK wylądował w rowie, na szczęście nikomu nic się nie stało jednak od tej pory kierowcy MPK postanowili omijać miejscowość Słupy i odcinek powiatówki rozpoczynający się tuż za nią, a kończący się przy skrzyżowaniu z drogami prowadzącymi do Barczewka i Różnowa.
W ten oto sposób od godziny 18.00 mieszkańcy miejscowości Słupy mieli jedno wyjście wysiadać w Kieźlinach lub Różnowie i na własną rękę organizować sobie transport do domu.
Kierowcy MPK zwalają winę na powiatową służbę drogową, której zadaniem jest zimowe utrzymanie dróg – między innymi niewygodnego dla kierowców MPK – odcinka drogi od Słup do skrzyżowania z drogą prowadzącą do Różnowa.
Tymczasem mieszkańcy Słup przekonują, że droga zarówno wczoraj po godzinie 18.00 jak i nad ranem była przejezdna. Warunki nie były idealne, ale dało się przejechać.
Od dyspozytora ruchu MPK dowiedzieliśmy się jedynie tego, że MPK jako firma od dwóch lat nie może doprosić się częstszego odśnieżania dróg wokół miejscowości Gminy Dywity i stąd ich problem.
O całą sprawę zapytaliśmy Krystynę Plocek, dyrektora Powiatowej Służby Drogowej.
- Wczoraj około godziny 19 usłyszałam w radio, że droga do Słup jest nieprzejezdna. Szybko wsiadłam w samochód i sama postanowiłam to sprawdzić. Kiedy przejeżdżałam obok mostu na Wadągu widziałam stojący autobus MPK, którego kierowca bał się podjąć próbę podróży do Słup. Zdziwiłam się bardzo, bo droga była czarna, całkowicie przejezdna. Sytuacja drogowa byłą dobra, zresztą kierowcy innych pojazdów nie mieli najmniejszego problemu, by podróżować nieprzejezdnymi zdaniem MPK drogami. Sytuacja uległa pogorszeniu około godziny 3 nad ranem, wtedy nasz sprzęt wyjechał na drogi i zostały one odśnieżone i posypane piaskiem, by kierowcy mogli bezpiecznie podróżować. Jeśli mam być szczera to w ubiegłym roku ta sytuacja była bardzo podobna i kierowcy MPK w nowych autobusach zwyczajnie nie radzili sobie na tych górkach, które muszą pokonać obsługując pasażerów miejscowości w Gminie Dywity. Miałam nadzieję, że w tym roku może się już nauczą na własnych błędach – mówi nam dyrektor Powiatowej Służby Drogowej.
Najwyraźniej kierowcy MPK rzeczywiście nie radzą sobie w nowych autobusach, bo od czwartkowego poranka na linie podmiejskie 88 i 82 MPK puściło starsze, małe autobusy, którymi obecnie jeździ pomoc techniczna MPK.
Kiedy zapytaliśmy dyspozytora ruchu MPK, czy mieszkańcy miejscowości Słupy, czy Różnowo mogą liczyć na to, że rozkłady jazdy będą wykonywane zgodnie z planem usłyszeliśmy, że to zależy od warunków pogodowych.
W całej tej sprawie widać przede wszystkim brak komunikacji między powiatową służbą drogową, a MPK. Obie jednostki zwalają na siebie winę, a tracą na tym pasażerowie.
Najciekawsze jest jednak to, że całej sprawie przygląda się Wójt Gminy Dywity, który płaci przecież MPK za kursy linii podmiejskich. To właśnie Wójt powienien czuwać nad tym, by powiatowa służba drogowa tak wykonywała swoje obowiązki, by MPK nie miało zastrzeżeń i mogło wykonywać swoją pracę.
Komentarze (6)
Dodaj swój komentarz