Na granicy Polski i Białorusi, według danych straży granicznej, koczują 24 osoby, w tym 4 kobiety. Jednak inne dane mają przedstawiciele fundacji Ocalenie, którzy wspierają uchodźców z Afganistanu. Z ich informacji wynika, że w koczowisku są 32 osoby, w tym dziewczynka. Takie dane przekazali aktywistom sami migranci. Prawdopodobnie dwie osoby są chore, jednak dowódca straży granicznej nie pozwala dopuścić do nich pomocy medycznej.
Afgańczycy opuścili swój kraj po tym, jak 19 sierpnia, czyli w dzień niepodległości Afganistanu, talibowie wkroczyli do pałacu prezydenckiego w Kabulu i szybko przejęli władzę w kraju. Talibowie zapowiedzieli, że ogłoszą nowy rząd po tym, jak ostatni żołnierz USA opuści ich kraj. Ewakuacja ma trwać do 31 sierpnia, bo taki termin wyznaczył prezydent Stanów Zjednoczonych, Joe Biden.
W związku z napiętą sytuacją na granicy, posłanka Monika Falej skierowała do samorządowców i Rady Ministrów apel o jak najszybszą pomoc dla Afgańczyków, którzy musieli uciekać z własnego kraju.
Kraj zdestabilizowany przez Talibów przejmujących siłowo władzę, ale i przez cały zachodni świat, który pośpiesznie wycofał swoje wojska, stanął w obliczu chaosu, przerażenia zwykłych obywateli i ryzyka odebrania im podstawowych praw. Los wielu tysięcy ludzi, szczególnie kobiet i dzieci jest po części w naszych rękach.
W imię polskiej gościnności, solidarności z potrzebującymi, humanitaryzmu apeluję do wszystkich samorządów o podjęcie niezwłocznych działań i przyjęcie uchodźców
- pisze Falej.
Pełną treść apelu można przeczytać poniżej.
(kliknij, aby powiększyć)
Komentarze (61)
Dodaj swój komentarz