Dziś jest: 29.03.2024
Imieniny: Eustachego, Helmuta
Data dodania: 2008-02-14 09:02

Aneta

Seksafera trwa

Olsztyn huczy od plotek. Po decyzji prokuratorów z Białegostoku w Olsztyńskim Ratuszu już wszyscy wiedzą, które kobiety oskarżyły prezydenta miasta, Czesława Małkowskiego o gwałt i molestowanie.

reklama
"Rzeczpospolita" określa decyzję śledczych z Białegostoku mianem skandalicznej. Śledztwo w sprawie molestowania pracownic wszczęła olsztyńska prokuratura. Tydzień temu akta przejęła Prokuratura Okręgowa w Białymstoku. Ale zanim trafiły one na Podlasie, prokuratura w Olsztynie zapewniła kobiety, że będzie chciała im przyznać status świadka incognito. Białostocka prokuratura ujawniła jednak nazwiska urzędniczek. W poniedziałek rano do ratusza trafił zwykły list polecony sygnowany przez Prokuraturę Okręgową w Białymstoku. Śledczy prosili w nim o przesłanie teczek personalnych urzędniczek - wymieniono je z imienia i nazwiska. Kobiety są świadkami prokuratury w sprawie molestowania i gwałtu. Informacja o liście i nazwiskach kobiet błyskawicznie rozeszła się po ratuszu. Urzędniczka, która zeznała w prokuraturze, że Małkowski składał jej niedwuznaczne propozycje, jest załamana zachowaniem śledczych. Wtedy odmówiłam i miałam w ratuszu problemy. Nie chcę w ogóle myśleć, co się może stać teraz. Prokurator miał nam zapewnić anonimowość, miał nas chronić, a zostałyśmy wystawione, zniszczone - mówi "Rzeczpospolita". Sprawę gwałtu i molestowania kobiet przez prezydenta Olsztyna Czesława Małkowskiego prowadzi prokuratura w Białymstoku, ponieważ okazało się, że kilka lat temu prezydent Olsztyna obdarował prokuraturę olsztyńską nowym budynku. Jak powiedziała rzeczniczka urzędu miasta w Olsztynie Aneta Szpaderska, pismo, które białostocka prokuratura wysłała do olsztyńskiego ratusza w związku z "seksaferą", nie było opatrzone klauzulą "tajne", ani nie zawierało adnotacji, że nie powinien go czytać prezydent. "Pismo to było zaadresowane ogólnie, na urząd miasta, dlatego dotarło do kancelarii ogólnej. Tam je zeskanowano i przesłano prezydentowi do zadekretowania. Prezydent zajmuje się dekretowaniem pism, ponieważ stanowisko sekretarza miasta jest nieobsadzone. Prezydent przekazał list prokuratury do działu kadr, gdzie trwa wypełnianie treści prośby prokuratury" - podkreśliła Szpaderska z rozmowie z PAP. Adam Kozub, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Białymstoku, powiedział PAP, że koperta rzeczywiście adresowana była na urząd miasta i zgodnie z procedurą adresował ją pracownik biura podawczego prokuratury. "Natomiast samą treść pisma przygotował prokurator i w nagłówku widniał zapis do sekretarza miasta" - zaznaczył Kozub. Podkreślił, że osobę sortującą korespondencję w magistracie obowiązuje tajemnica służbowa. Prokurator Andrzej Tańcula, który sprawuje nadzór nad białostocką prokuraturą okręgową, wysłanie listu do urzędu miasta, który trafił do rąk prezydenta, nazwał "niezręcznością". Tańcula zastrzegł, że "prowadzący sprawę prokurator mógł wybrać inną drogę np. przyjechać do Olsztyna, ale i tak nie zrobił nic złego". Tańcula tłumaczył, że prowadzący sprawę prokurator sprawdził w internecie strukturę działania olsztyńskiego urzędu miasta i kierując się zamieszczonymi tam informacjami, wystosował pismo do sekretarza miasta. Tańcula podkreślił, że to, co się stało, nie dyskwalifikuje prowadzącego postępowanie prokuratora. Posłanki PiS domagają się od Ministra Sprawiedliwości pilnej interwencji w sprawie ujawnienia danych kobiet, które złożyły zeznania w sprawie o molestowanie i gwałt. Posłanka Jolanta Szczypińska uważa, że kobiety zostały oszukane i trzeba wyjaśnić, jak do tego doszło. Zwróciła też uwagę na to, że kobiety są zastraszane i nakłaniane do wycofania zeznań. Zdaniem warmińsko - mazurskiej posłanki PiS Iwony Arent, fakt że prokuratura prosi o dostarczenie akt osobowych osób, które składają zeznania, z ich imionami i nazwiskami, które później trafiły w ręce prezydenta Olsztyna, to "skandal". Konferencję w sprawie ujawnienia personaliów kobiet zeznających przeciwko Małkowskiemu zwołała także olsztyńska posłanka Lidia Staroń z PO. Ona także złożyła do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego skargę "na metody stosowane przez Prokuraturę Okręgową w Białymstoku". Podkreśliła, że "należy zastanowić się nad prawidłowością postępowania prokuratorów w tej sprawie". "W sytuacji gdy osoby pokrzywdzone zostaną ujawnione przed opinią publiczną, w tym przed ich przełożonymi, rodzinami i znajomymi, mogą w następstwie stać się ofiarami szykan i dalszej dyskryminacji" - napisała posłanka Staroń. Przewodniczący rady miasta w Olsztynie Zbigniew Dąbkowski powiedział w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że sprawa ujawnienia personaliów zeznających przeciwko prezydentowi kobiet "nie mieści się w głowie". "Myślałem, że żyję w państwie prawa i państwo chroni ofiary a jest inaczej" - podkreślił. Zaznaczył, że po pierwszej publikacji "Rzeczpospolitej" w sprawie molestowania w urzędzie miejskim sugerował Małkowskiemu pójście na urlop. Wysłał do prezydenta pismo, w którym informuje go o liczbie dni zaległego urlopu. Przyznał, że do dziś nie otrzymał na nie odpowiedzi. Prezydent Czesław Małkowski po ujawnieniu całej sprawy, wbrew zapowiedziom, nie poszedł na urlop, nie złożył też pozwu przeciw autorowi publikacji. Jedyną konsekwencją „seksafery” jest zerwanie przez struktury miejskie PO koalicji z prezydentem Małkowskim. Jednak wiceprezydenci z PO nadal pracują w ratuszu, a radni podkreślają, że nie zerwali koalicji z klubem radnych prezydenta "Po prostu Olsztyn".

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz


www.autoczescionline24.pl