W ostatnim czasie dużo mówi się  o kiepskim stanie PKP. Chodzi nie tylko o pociągi, ale również obskurne dworce, które przerażają podróżujących. Spójrzmy na ten olsztyński, który od lat czeka na generalny remont. Od dawna jest smutną wizytówką stolicy Warmii i Mazur. Podróż z Olsztyna do innego miasta  bez przesiadek graniczy z cudem. Studenci  zaoczni denerwują się, potrzebują dojechać z Olsztyna do Gdańska, Warszawy czy Poznania i mają nie lada problem z wybraniem połączenia. Zajęcia na wszystkich uczelniach zaczynają się o godzienie 8.00, a połączenia PKP po prostu nie pasują. Ich ilość  jest nieustannie zmniejszana, a podróżujących przybywa.  Ceny biletów też do najniższych nie należą, a stan techniczny i wygląd przedziałów, zwłaszcza w  pospiesznych, szokuje. Zimą w pociągu można zamarznąć, niezależnie czy jedziemy pierwszą czy drugą klasą. Dużym problemem są ciągłe opóźnienia i pogarszający się stan bezpieczeństwa pasażera, zwłaszcza nocą.
Podróż PKP jest prawdziwym koszmarem dla niepełnosprawnych. Zbyt wąskie przedziały, niemieszczące wózka inwalidzkiego, utrudnienia z wejściem i wyjściem z pociągu, ale przede wszytskim duże problemy z dotarciem na peron.

Od połowy grudnia zmieni się nazwa pociągów ekspresowych i pospiesznych, na pociągi Tanich Linii Kolejowych i Inter City. Ale co to oznacza dla podróżujących? Oprócz nowych szyldów, niestety nic.

Cieszy rozporządzenie unijne mające wejść w życie 4 grudnia. Dotyczyć będzie ono wypłaty należnych odszkodowań, wszystkim  podróżującym, których pociąg się spóźni. Za godzinę opóźnienia PKP będzie musiało zwrócić jedną czwartą ceny biletu, a za 120 minut nawet połowę.