Zostałeś doradcą prezydenta ds. rodziny. I choć informacja została podana wczoraj, już dostałeś publiczne baty. Zarzuca Ci się – podobnie jak w momencie Twojego startu w wyborach samorządowych, że ze społecznika krytykującego Grzymowicza stałeś się ''jego człowiekiem''. Co Ty na to?
Dokładnie to samo, co przy okazji wyborów. Staram się iść cały czas w jednym kierunku. Uważam, że potrzebujemy w mieście zmian. I konsekwentnie staram się pracować nad tym, żeby jakieś zmiany się dokonały. Tymczasem mam nieodparte wrażenie, że jako społeczeństwo ciągle odczuwamy imperatyw do szufladkowania ludzi wg tego czy są "za", czy są "przeciw". To bardzo fascynujące zajęcie, ale łatwo zgubić w tym wszystkim nadrzędny cel. Dobro wspólne.
Będziesz doradcą prezydenta ds. rodziny. Co to oznacza w praktyce?
Po pierwsze oznacza to tyle, że prezydent dostrzegł potrzebę stworzenia w mieście polityki prorodzinnej. W związku z moimi dotychczasowymi inicjatywami związanymi m.in z kartą dużej rodziny, doszedł do wniosku, że mogę mu w tym pomóc.
Co należy zmienić, by rodzinom w Olsztynie żyło się lepiej?
Temat rzeka. Nie chcę przedstawiać własnego koncertu życzeń. Widzę kilka punktów którymi moim zdaniem należałoby zająć się w pierwszej kolejności. Na dzisiaj muszę dokładnie rozeznać jakie są możliwości gminy Olsztyn w tym zakresie. Jednak na konkrety trochę za wcześnie. Zwłaszcza, że jak zawsze, chciałbym poznać zdanie mieszkańców. M in. dlatego jestem w tej chwili w trakcie prowadzenia badan ankietowych na temat polityki prorodzinnej.
Konkrety – jaki plan działania na najbliższy czas?
Bilans otwarcia. Określenie tego co się dzieje, tego co powinno się zadziać i porównanie tego z możliwościami gminy. Niejako z marszu chcę zająć się rozwojem i promocją Olsztyńskiej Karty Dużej Rodziny. Rozważany jest pomysł powołania rady rodziny - mamy przecież w Olsztynie kilka dość prężnie działających stowarzyszeń zajmujących się tym tematem.
Komentarze (2)
Dodaj swój komentarz