Niebieski Parasol powstał w 2000 roku na Jarotach. Pplacówka opeikuje się ludźmi obłożnie chorymi, nie kwalifikującymi się do leczenia szpitalnego, a mimo to wymagającymi całodobowej opieki. Budynek byłego żłobka, w którym mieści się ośrodek, został odkupiony po preferencyjnej cenie do Ratusza. Miasto sprzedało go za 1 % jego wartości- postawiło jednak jeden warunek. Niebieski Parasol miał prowadzić w tym miejscu zakład opiekuńczy przez minimum 10 lat. Jeśli zaprzestanie działalności, będzie musiało oddać miastu pozostałe 99% wartości budynku, czyli ok. 3 mln złotych. Kłopoty placówki zaczęły się w 2003 roku, kiedy wprowadzono ustawę o Narodowym Funduszu Zdrowia. Nałożyła ona na palcówki tego typu obowiązek płacenia lekarzom specjalistom za wizyty u pacjentów ośrodka. Do tego doszło obniżenie stawek na pacjentów z 50 do 46 sześciu złotych. Skutkiem takiej polityki NFZ jest obecny dług. Niebieski Parasol znalazł już inwestora strategicznego, który może przejąć placówkę. Problemem jest jednak to, że nie może zrobić tego natychmiast. Na przeszkodzie stoją prawne konsekwencje przekazania zakładu inwestorowi. Oznaczałoby to bowiem, że Niebieski Parasol przestaje prowadzić palcówkę. To z kolei równałoby się konieczności zwrotu Ratuszowi 3 mln złotych wartości wykupionego siedem lat temu budynku. W tej sprawie trwają już rozmowy z władzami miasta. Aneta Szpaderska, rzeczniczka Ratusza, w rozmowie z dziennikarzami „Gazety Wyborczej” stwierdziła, że prezydent cały czas szuka sposobu na rozwiązanie tej sytuacji. Mniej optymistycznie wyraża się Zbigniew Dąbkowski, przewodniczący Rady Miasta. - Uznaliśmy, że to prezydent powinien podjąć decyzję, ale nie ma chyba sposobu, by miasto zgodnie z prawem mogło zrezygnować z tej bonifikaty- powiedział Dąbkowski. Jeśli sprawdzi się ta opcja, Niebieski Parasol będzie musiał ogłosić upadłość i wypłacić miastu 3 mln złotych. Na bruku znajdzie się wówczas 38 pacjentów ośrodka.