Nasz czytelnik w swojej wypowiedzi nawiązuje między innymi do spotu Marcina Adamczyka – kandydata PSL-u na prezydenta Olsztyna, który w swojej przedwyborczej produkcji okazuje dość dosadnie niechęć do obecnej sytuacji drogowej w Olsztynie. W spocie pada wypowiedź '' W korku k.... stoję!''.
'''Następnym razem wsiądź k… w autobus''. Takaż oto riposta nasunęła mi się w reakcji na spot wyborczy jednego z kandydatów na prezydencki stolec. Pierwszy chyba spot w kampanii, która jak na razie jest wyjątkowo słaba i bezlitośnie obnaża beznadziejność politycznych "elit" w Olsztynie.
Co jeszcze? Kandydatka mówiąca o młodzieży wyjeżdżającej z miasta, bo jest tu nudno i stawiająca jako gwóźdź swojego programu przywrócenie rejsów statkiem spacerowym Cyranka, w sponsorowanym wywiadzie obiecuje mieszkańcom wprowadzenie inicjatywy uchwałodawczej, która przecież funkcjonuje w Olsztynie od połowy tego roku.
Kandydat rzucający urwami przez telefon do żony, obiecuje dużo wielopoziomowych parkingów, jeszcze więcej samochodów na starówce i jedzenie za pół ceny raz na jakiś czas. Ciekawym jest, czy ten kandydat był kiedyś na notorycznie pustym parkingu przy Starej Warszawskiej. A jeśli tak, to czy potrafi wytłumaczyć czemu ten parking stoi pusty i w jaki sposób zapełni te, które wybuduje.
Kandydatka mówiąca w czasie debaty o tym, że bilety komunikacji miejskiej są w dobrej cenie, dwa dni później czyta już z innej kartki i twierdzi, że powinny być o połowę tańsze.
Ostatni kandydat chce stworzyć Olsztyn przyjazny ludziom. Nie mieszkankom i mieszkańcom, tylko ludziom. Bo mieszkańcy nie są w mieście najważniejsi. Ciekawe czy ma również na myśli ludzi, którzy wzbogacili się na prywatyzacji PUDiZu i w promocji wykupili prawie 2/3 Starego Miasta. A może chodzi głównie o nich? Zapowiada również, że zrobi z Olsztyna miasto zielonych świateł. Wyobrażacie sobie co będzie, jak nagle na wszystkich kierunkach zaświeci się zielone światło? Ja sobie wyobrażam.
To oczywiście tylko wybrane kwiatki z przedwyborczych przekazów. Co ciekawe prawie każdy z kandydatów zapałał miłością do konsultacji społecznych. Zapałał miłością do "współrządzenia" i słuchania mieszkanek i mieszkańców. Niestety żaden z nich nie zwraca uwagi na dramatycznie niski poziom zaufania w Olsztynie. Co więcej - żaden z nich żadnych konsultacji nie zorganizował (nawet ten, który był już prezydentem), ani w żadnych nie brał udziału. Ale wiedzą. Wiedzą doskonale, że jest to dobre narzędzie i wspomoże proces zarządzania. Bo tak.
Mnie ciekawi jedno. Ilu z tych piewców słuchania, przed rozpoczęciem kampanii, zapytało się choćby 10 olsztynianek i olsztynian o ich realne potrzeby. Wydaje mi się, że odpowiedź znam. I dlatego im nie wierzę.
- Mieszkaniec (dane do wiadomości redakcji)
Komentarze (12)
Dodaj swój komentarz