Napisał do nas czytelnik, mieszkaniec bloku przy ul. Pstrowskiego 17. Stwierdził, że przez kominy do bloku wlatują ptaki, które później sam wypuszcza.
– Aż pięć razy w ciągu ostatnich trzech miesięcy (mowa tylko o lecie) wypuszczałem najczęściej szare wróble i raz ptaka z żółtym brzuchem. Najczęściej rano świergocą zamknięte za kratką wentylacyjną, czasem tylko szeleszczą (to mało słyszalne dźwięki). Otwieram okno, zdejmuje kratkę i zwykle wylatują – przyznał czytelnik.
Dodał, że problem nie dotyczy tylko jego bloku, ale także innych. Podał przykład budynku przy ul. Dworcowej 70, gdzie mieszka jego znajoma, która od wielu lat co roku wyciąga z kratek martwe ptaki.
Zaapelował, żeby zadbać o bezpieczeństwo ptaków.
– Słyszałem od znajomych, że na innych osiedlach jest tak samo. Trzeba zrobić jakieś siatki na kominach, przewodach wentylacyjnych lub zainterweniować w inny sposób. Bo... ile można wypuszczać te ptaki!? – zapytał mieszkaniec osiedla Kormoran.
Administracja osiedla stwierdziła, że wcześniej nikt nie zgłaszał podobnego problemu.
– Nic nam nie wiadomo o masowym wlatywaniu ptaków do kanałów wentylacyjnych. 25 września wpłynęło jedno zgłoszenie od mieszkańca drugiej klatki schodowej budynku przy ul. Pstrowskiego 17 – powiedziała w rozmowie z „Gazetą Olsztyńską” Alina Kopczyńska, kierowniczka Administracji Osiedla Kormoran SM „Pojezierze”.
Jak się dowiedzieliśmy, już dwa dni później pracownicy zamontowali na kominach siatki zabezpieczające wloty kanałów wentylacyjnych.
Pytanie czy spółdzielnia nie pospieszyła się zbytnio?
– Kanały wentylacyjne to duże zagrożenie dla ptaków i niestety zdarza się, że ptaki nie potrafią się z nich wydostać i giną w męczarniach. Z tego też powodu należałoby bezwzględnie zabezpieczać takie kanały przed dostaniem się do nich ptaków (np. poprzez montaż siatki). Nie należy jednak mylić kanałów wentylacyjnych z otworami wentylacyjnymi prowadzącymi na stropodach, bo te drugie nie stanowią dla ptaków pułapki jak kanały – powiedział w rozmowie z nami Sebastian Menderski, koordynator merytoryczny i terenowy Polskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków Biura Regionalnego w Olsztynie.
Dodał, że zanim zasłoni się kanały wentylacyjne, trzeba wezwać ornitologa, który sprawdzi czy nie znajdują się w nich gniazda (wykona tzw. ekspertyzę ornitologiczną). Jego zdaniem powinno się tego dokonać w okresie lęgowym, czyli od marca do 15 października, bo nie zawsze widać gniazdo, a jeśli w tym czasie ptaki wchodzą do otworów, to na pewno mają w nich gniazda.
– Wówczas ekspertyzę składa się do RDOŚ (Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska), która wydaje decyzję zezwalającą na zniszczenie siedlisk gatunków chronionych ptaków. W decyzji RDOŚ narzuca obowiązek upewnienia się przed montażem, że w środku nie znajdują się ptaki (zwykle wykonywany jest w związku z tym nadzór ornitologiczny) oraz konieczność zamontowania budek lęgowych (na budynku lub na drzewach) jako miejsc zastępczych do odbywania lęgów przez ptaki – dodał Menderski.
Następnie z całości działań należy złożyć sprawozdanie do RDOŚ (zwykle robi to ornitolog sprawujący nadzór nad realizacją zezwolenia RDOŚ).
Słowa Sebastiana Menderskiego potwierdza Justyna Januszewicz, rzeczniczka prasowa RDOŚ w Olsztynie.
– Zarządca nieruchomości musi uzyskać od nas zgodę na zniszczenie siedlisk ptaków. Gdy wydamy zgodę, wówczas administrator powinien utworzyć siedliska zastępcze, np. budki lęgowe na bloku – powiedziała w rozmowie z nami Justyna Januszewicz.
Czy SM „Pojezierze” postarało się o wydanie takiej zgody? Skontaktowaliśmy się ze spółdzielnią w tym temacie. Czekamy na odpowiedź.
Gniazda można usuwać tylko w wyznaczonym terminie, w innym przypadku grozi kara finansowa lub pozbawienia wolności.
Komentarze (15)
Dodaj swój komentarz