Dziś jest: 28.04.2024
Imieniny: Piotra, Walerii
Data dodania: 2012-09-21 10:38

Iwona Starczewska

''Granie na skrzypcach nie wydawało mi się atrakcyjne'' – rozmowa z muzykiem Maksymilianem Cybowskim

''Granie na skrzypcach nie wydawało mi się atrakcyjne'' – rozmowa z muzykiem Maksymilianem Cybowskim
Fot. Archiwum Prywatne Artysty

Maksymilian Cybowski będzie gościem kolejnego spotkania z cyklu Dobry Poniedziałek w olsztyńskim zamku, które zaplanowano na 1 października. Z młodym muzykiem - na godzinę przed koncertem w Musikverein w Wiedniu - udało się porozmawiać Elżbiecie Mierzyńskiej z Fundacji Środowisk Twórczych.

reklama
W Pana rodzinie grali wszyscy?

- Można tak rzec. Muzykiem był już pradziadek Stanisław od strony taty. Tak samo jak pradziadek, również mój dziadek był organistą i pracował w kościele. Te tradycje podtrzymuje mój tato. Mój już świętej pamięci dziadek pracował też w szkole muzycznej w Olsztynie, gdzie uczył przedmiotów teoretycznych. Moi rodzice także tam pracują. Tata uczy przedmiotów teoretycznych, jak i mama, a także prowadzi klasę organów. W szkole pracuje jeszcze mój wujek od strony mamy, który prowadzi klasę oboju, a jego żona gra na fortepianie i też pracuje w szkole. Tak można w wielkim skrócie przedstawić moją rodzinę.

Kto pierwszy z tej rodziny podał Panu skrzypce?

- Pomysł grania na skrzypcach wyszedł od mamy, pierwszym nauczycielem była pani Bartkowska, ale to tylko przez pierwsze miesiące, jak sobie przypominam, ale mogę się mylić... Na pewno w okresie szkoły podstawowej, zwłaszcza na początkowym etapie, bardzo dużo pomagali mi rodzice.

Pierwsze koncerty także z rodzicami?

- No tak! Grałem z mamą w duecie. Z tatą też się zdarzało, ale rzadziej. Pierwsze koncerty i konkursy były grane przy akompaniamencie mamy. Jeśli chodzi o ten etap to przyznam, że działo się wtedy dużo i bardzo dużo w tym wszystkim zawdzięczam swoim rodzicom.

Dlaczego wybrał Pan skrzypce?

- Skrzypce to nie był mój wybór i jakoś specjalnie nie wydawało mi się to atrakcyjne. Z drugiej strony okazało się, że to granie idzie mi całkiem nieźle i właściwie wszedłem w pewien wiolinistyczny świat jakby naturalnie, dopiero później wciągnął on mnie na dobre. Czerpałem radość z grania. Pamiętam, że już jako dziecko rozumiałem, że aby tę radość z grania mieć, to trzeba dużo pracować, o czym wtedy tak bardzo myśleć mi się jednak nie chciało…

Miał Pan typowe dzieciństwo, czas na zwyczajne zabawy?

    Jako chłopiec miałem swoje towarzystwo i swoje zabawki. Rodzice mnie nie nadwyrężali, grałem średnio godzinę dziennie, niedużo, ale systematycznie. Jako małe dziecko nie byłem zbyt dobrym sportowcem. Zwłaszcza fatalnie grałem w piłkę nożną. Później jako nastolatek zainteresowałem się biegami długodystansowymi i tak od czasu do czasu biegałem sobie na 5 albo na 10 kilometrów. Teraz przestałem biegać, właściwie nie wiem, dlaczego...

Najbliższe plany?

- Za godzinę gram koncert w Musikverein. Od października rozpoczynam pracę w Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej i prawdopodobnie większość planów koncertowych będzie związana właśnie z nią.

Rosną obowiązki, zatem brakuje wolnego czasu?

- Tak, czasem jest trochę ciężko i nerwowo, ponieważ formalnych spraw bywa stosunkowo dużo. Natomiast specjalnie nie narzekam na brak czasu na granie! Jak się postaram, to raz na jakiś czas uda mi się pójść wieczorem do kina.

Jakieś marzenie?

- Marzę o tym, aby podczas jednego koncertu wykonać wszystkie sonaty solowe Jana Sebastiana Bacha.

***

Spotkania z cyklu Dobry Poniedziałek organizuje Muzeum Warmii i Mazur we współpracy z Fundacją Środowisk Twórczych, która w ubiegłym roku nagrodziła Maksymiliana Cybowskiego tytułem Talent Roku. Konkurs Talent Roku jest otwartą inicjatywą coroczną.

Maksymilian Cybowski zagra w olsztyńskim zamku 1 października o godz. 18. Wstęp wolny.



Rozmawiała Elżbieta Mierzyńska




Źródło: Elżbieta Mierzyńska

Galeria
Tagi: wywiad rozmowa

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz


www.autoczescionline24.pl