Dziś jest: 26.04.2024
Imieniny: Klaudiusza, Marii
Data dodania: 2016-02-09 11:01

Iwona Starczewska

Biegnący Wilk kończy wyprawę. Zachorowały psie liderki

Biegnący Wilk kończy wyprawę. Zachorowały psie liderki
Fot. Biegnący Wilk/archiwum prywatne

Dariusz Morsztyn, czyli Biegnący Wilk z Warmii i Mazur wystartował w jednym z najdłuższych europejskich wyścigów psich zaprzęgów. Mowa o wyścigu Femundlopet w Norwegii, z którego niestety musiał się wycofać z powodu problemów zdrowotnych jego psich przyjaciół.

reklama

W Roros, w środkowej Norwegii 4 lutego wystartował pierwszy z najdłuższych europejskich wyścigów psich zaprzęgów – Femundlopet. Wyścig odbywa się na dwóch dystansach: 400 i 600 kilometrów.

Na starcie dłużej z tras pojawił się Biegnący Wilk – Dariusz Morsztyn z Warmii i Mazur. Morsztyn-Biegnący Wilk jest pierwszym Polakiem, który ukończył 500-kilometrową trasę Finnmarksløpet w 2009 roku. Na temat wyprawy w 2009 roku powstał film dokumentalny pt. „Dojechać do końca”.

Już od pierwszy chwil rozpoczętego w ubiegłym tygodniu wyścigu Morsztyn czuł, że za słabo przygotował się do tego startu.

- Jadąc na wyścig Femundopet plan był prosty: to trening, przygotowanie i spełnienie wymogów do startu w Finmarkslopet1000 km. To Finmark jest w tym roku celem głównym. Wiedziałem, że Femund to trudny wyścig, ale tak naprawdę można się na ten temat wypowiedzieć tu będąc. Wcześniej porównywałem trudności i trasy tych dwóch wyścigów. To czego tu doświadczyłem w ciągu ostatnich dni pozwalają mi już wyrazić swoje zdanie o trasie – jest bardzo trudna, o wiele trudniejsza od Finnmarkslopet. O wiele więcej gór – praktycznie non stop podjazdy i zjazdy. Przejazdy przez tereny leśne – mnóstwo kamieni, hopek, przeróżnych nierówności. Na szczęście trasa jest dobrze oznakowana. Bezwzględnie jestem z psami za słabo przygotowany do startu w tym wyścigu, raczej należałoby go traktować jako cel główny przygotowań rocznych, a nie etap przygotowań – pisał na swoim blogu Dariusz Morsztyn.

Wczoraj – na jednym z etapów okazało się, że Biegnący Wilk będzie musiał zrezygnować z udziału w tym wyścigu. Dwie z psich liderek jego zaprzęgu mają zbyt wysoką temperaturę, a to ryzyko, którego Morsztyn nie podejmie kosztem swoi psich przyjaciół.

- Mój plan niestety momentalnie przestaje istnieć. U dwóch moich liderek (Liina i Asajuk) weterynarz stwierdza podwyższoną temperaturę. Jego sugestia jest taka, że może to być infekcja kaszlem kenelowym. Po psach tego nie widać i ja przyznaję, że gdyby nie te badanie to sam bym tego nie wychwycił. Teraz pojawia się problem. Podwyższona temperatura, to zawsze jakieś ryzyko. Pytam się o opinię weterynarzy. Oni nie chcą podjąć decyzji, choć raczej skłaniają się aby te dwie suki profilaktycznie odstawić od zaprzęgu. Gdyby chodziło o jakieś inne psy, to oczywiste – ale to są główne i jedyne liderki. Bez nich zaprzęg dalej nie pojedzie. W takich sytuacjach zawsze jest dylemat. Choć ja go nie mam. Mimo, że tracę bardzo dużo – nie będę miał możliwości wystartowania w 1000 km Finnmarkslopet, tracę mnóstwo zaangażowanych środków to jednak dobrostan zwierząt jest tu najważniejszy. Liczę się z tym, że objawy u psów mogą okazać się mało istotne, ale jednak ryzyka nie chcę pojąć - wycofuję się z wyścigu – informuje Morsztyn.

Ta decyzja oznacza dla naszego Biegnącego Wilka rezygnację z tego biegu, ale i realizacji innego celu, jakim był udział w 1000-kilometrowym wyścigu Finnmarkslopet 2016, na który długo zbierał środki. Jak przyznał Morsztyn, by wystartować sprzedał część  swojej ziemi. 

Relacja z wyścigu dostępna na blogu Biegnącego Wilka ->

Galeria

Komentarze (1)

Dodaj swój komentarz

  • bronkai 2016-02-09 12:00:23 95.160.*.*
    Wielki szacunek!Miłość do zwierząt przede wszystkim.Szkoda kasy to fakt. plus za przyznanie o słabym przygotowaniu-mało kogo na to stać
    Odpowiedz Przenieś Oceń: 2 0

www.autoczescionline24.pl