Wraz z rozpoczęciem się ciepłej, polskiej jesieni – na naszych osiedlach pojawiły się one – biedronki azjatyckie, które natarczywie próbują przedostać się do naszych mieszkań.
- Masowe pojawienie się biedronek azjatyckich jesienią jest typowe. Niepokój może budzić ich liczba, bo naszych nigdy tyle nie ma. Biedronki te szukają schronienia na zimę. To typowe i nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Zaczną "spać" kiedy będzie zimniej. W tej sytuacji można poradzić dwa wyjścia - nic nie robić, bo są one niegroźne dla człowieka lub można je wyrzucać za okno lub zabijać - bo są gatunkiem obcym - ale w tym zapale niszczenia można przypadkiem pozabijać ''nasze'' biedronki siedmiokropki i inne owady – informuje nas prof. Stanisław Czachorowski z Wydziału Biologii i Biotechnologii UWM.
Profesor Czachorowski zaznacza, że azjatyckie biedronki – wbrew temu co starają się wpoić społeczeństwu niektóre media – nie są groźne, krwiożercze.
- Ekolodzy podsycają emocje pisząc o gatunku obcym i zagrażającym naszej bioróżnorodności. Czy jest jakieś zagrożenie? Same biedronki, jako drapieżniki, są w jakimś sensie krwiożercze, ale na ludzi nie napadają i nie atakują. Może tylko ewentualnie mogą u niektórych osób wywoływać alergie – ale co teraz nie jest alergenem – czytamy na blogu profesora Czachorowskiego. - Ekolodzy i entomolodzy podkreślają, że biedronki azjatyckie są zagrożeniem dla naszych rodzimych gatunków - mogą przyczynić się do zmniejszenia lokalnej bioróżnorodności. Może jednak bardziej biedronka azjatycka wchodzi w pustkę ekologiczną i bardziej widoczna jest na terenach przekształconych, antropogenicznych, zurbanizowanych. Byłaby więc raczej skutkiem spadku różnorodności gatunkowej i swoistego „osłabienia” ekosystemów niż przyczyną tych zjawisk. Objawem choroby a nie jej przyczyna – dodaje profesor.
Pełen tekst o biedronkach azjatyckich znajdziecie na blogu Profesorskie Gadanie->
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz